Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#46272

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od 4 lat choruję na cukrzycę I typu. Co roku muszę stawić się w szpitalu na czterodniowe badania kontrolne. Jest więc to dla mnie rutyna, ale w tym roku personel szpitalny postanowił urozmaicić mój pobyt.

Z góry przepraszam, że taka długa historia, ale wyszłam ze szpitala w piątek i jeszcze mną targa jak o tym pomyśle.

Zacznę od tego, że jesteśmy tam kontrolowani na każdym kroku. Rzeczy takie jak ustalanie dawek insuliny na posiłek to dla nas cukrzyków norma i robimy to sami jednak w szpitalu musi być to ocenione przez lekarzy i sprawdzone przez pielęgniarki. Nie było by to tak dotkliwe gdyby nie to, że na lekarza czekaliśmy nawet 20 minut, bo zawsze było coś ważniejszego, albo po prostu szanowne panie pielęgniarki nie raczyły poinformować lekarza, że na niego czekamy.

Oczywiście zdarzył się wyjątek kiedy byłam na pobieraniu krwi. Poszłyśmy tam we cztery, a pielęgniarek było tylko dwie więc trochę zeszło. Gdy opuszczałam gabinet zabiegowy zostałam zrównana z ziemią, bo nie zmierzyłam jeszcze cukru. Pobiegłam więc do sali, zrobiłam co kazały, ale dzięki temu pośpiechowi nie docisnęłam miejsca ukłucia i skończyło się to olbrzymim siniakiem. Oczywiście za jego powstanie też dostałam opieprz.

Lekarz zlecił mi mierzenie ciśnienia dwa razy dziennie. Pierwszego dnia paniom pielęgniarkom przypomniało się po 22. Drugiego dnia moje poranne pomiary "obsunęły" się do 16 w wyniku czego drugie badanie znowu wypadło przed 23.

Jedna z dziewczyn czekała od 6 do 9.30 z pełnym pęcherzem na USG. Wytłumaczenie pielęgniarek "Wcześniej nie było czasu".


Pani oddziałowa, która bardzo lubi udowadniać swoją wyższość nad prostymi pacjentami 10 minut wydzierała się na moją koleżankę z sali, gdyż nie podobał jej się sposób w jaki dziewczyna prowadziła zeszyt samokontroli. Oczywiście nikt inny, włącznie z lekarzami nie miał z tym problemów.

Ta sama kobieta zabraniała nam używać słuchawek, gdyż jej zdaniem nie usłyszymy alarmu w razie pożaru.

No i wisienka na torcie. W dzień wypisów większości osób kazało się że 6 z nas nie miało wykonanego badania, które wykonuje się dość daleko od szpitala, a karetka została zamówiona na godzin 13, czyli godzinę wypisów. Można to było zrobić oczywiście wcześniej, bo w trakcie naszego pobytu jeździli tam codziennie z dwoma osobami, no ale po co?

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 84 (162)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…