Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47263

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Prowadzę domek tymczasowy dla psów z fundacji (z którą współpracuje), które poszukują domu. "Przechowuje" je parę dni, aż nie znajdą domu. Ostatnio przypomniała mi się pewna historia.

Dostałam kolejnego psa z tej fundacji na "przechowanie". Zwał się Czarek. Muszę powiedzieć, że był strasznie niesforny. Cały czas coś gryzł, wył cały dzień strasząc papużki, używał pazurów do niszczenia mebli, sikał i załatwiał grubą potrzebę na podłodze, a nie w kuwecie - ogólnie ciężki przypadek. Postanowiłam jednak wytrzymać te parę dni i zrobić ten dobry uczynek, ale było mi to strasznie nie na rękę (i nie ukrywam, liczyłam na premię pieniężną, he he). Szczyt jednak nastąpił gdy zostawiłam świeżo wyprasowaną sukienkę na randkę na biurku (rano szłam do pracy, a potem od razu na meeting, więc musiałam szybko ją wziąć i wybyć z domu). Gdy wróciłam nie mogłam uwierzyć własym oczom!!! Sukienka cała w strzępach, a pies leży na kanapie i śpi. Ledwo powstrzymałam się od chlaśnięcia go obcasem po głowie. Zadzwoniłam do fundacji.

[J] = Ja, [F] = Fundacja.

[J]: Dzień dobry, dzwonię bo chciałabym oddać pieska. Strasznie broi i zniszczył moją drogą sukienkę, chciałabym też zwrot kosztów za nią. (A co!! Walczyć o swoje umiem)
[F]: Musi pani wypełnić specjalne papiery. A zwrotu niestety pani nie dostanie.
[J]: (Już ostro wpieniona) Ale tu chodzi o DT!!! Dom tymczasowy!!! Do tego zawsze pomagałam tym przybłędom, więc chcę zwrotu!!!
[F]: (Zaczęła cośtam klikać) Mogłaby pani przetrzymać go jeszcze dzień? Błagam. Z tego co wiem, pani od wielu lat pomaga naszej fundacji, myślę, że dzień to nie długo. Wierzę, że ma pani dobre serce, a ten szczeniaczek niczym nie zawinił.
[J]: (Nie dam sobie w kaszę dmuchać) Ewentualnie za kilkadziesiąt złotych!!
[F]: Ale proszę pani, DT jest charytatywne...
[J]: W takim razie dziękuje!! Kończymy współprace!! (rozłączyłam się)

Ostro już wpieniona, że randka zniszczona, wzięłam kundla na smycz, do auta i jedziemy. Wachałam się trochę, ale pomyślałam o strzępkach mojej nowej sukienki i już wiedziałam, że robię dobrze. Zatrzymałam się przy małym lasku, odpięłam smycz i wypuściłam psa na wolność. Odjechałam. Z fundacją od tamtego momentu już nie współpracuje. Żałuje tylko, że randka i sukienka się zmarnowała przez tego wypierdka...

Od tego dnia gdy słyszę o tych wielkich złych "gnębicielach psów" w mediach to mnie trzęsie!! To są właśnie dobrzy ludzie, tylko fundacje ich ograniczają i potem tak się dzieje! :/

dom tymczasowy

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -90 (108)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…