Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany
O naprawdę piekielnym lekarzu. Konkretnie ginekologu.

Poszłam dziś na usg, żeby sobie swojego dzidziusia obejrzeć.
Leżę sobie, a doktor jeździ mi po brzuchu tą taką końcówką, na którą nakłada się taki zimny żel. Nagle zrobił przerażoną minę.

[j]-ja
[d]- piekielny lekarz

[j]- Coś się stało?
[d]- Bardzo mi przykro, ale straciła pani dziecko.
[j]- Proszę?
[d]- Niestety.

Usiadłam i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Czułam, że już mi łzy lecą.

Wiecie co w tym momencie zrobił lekarz? Wstał, pobiegł do gabinetu obok (gabinety są tam połączone drzwiami, nikt nie wie po co) i krzyknął "Ty Kaśka! Zobacz jak ją wkręciłem! Powiedziałem jej, że bachor jej umarł! Hahaha! Dobre, nie?"

Ja wtedy odetchnęłam z ulgą, podeszłam do tego za przeproszeniem dziada i walnęłam go z płaskiego w pysk. Na szczęście pani Kasia (imię zmienione) miała trochę oleju w głowie, pomogła mi się ubrać, wyprowadziła z jego gabinetu i uspokoiła.

Naprawdę jeszcze nigdy takiego strachu nie czułam.

służba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (78)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…