Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#47593

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracałam z córką od mojej mamy, prawie 200 km do domu, na szczęście młoda spala. Z powodu warunków na drodze jechałam max 70km/h, jak wszyscy inni użytkownicy drogi, w końcu ślisko, a i jakość dziur w drodze sugeruje, że meteoryty nie spadły tylko na Czelabińsk.

Samochód przede mną skręcił, a mnie ukazał się dość przerażający widok. Dostawczak, a la żuk z otwartą naczepą, wiózł pręty, nie wiem dokładnie jakie, w każdym razie długie, ok. 2-2,5 metrowe metalowe dzidy. Przywiązane były do samochodu sznurkiem, snopowiązałką zwykłą, której na dobrą sprawę nie było za bardzo widać. Samochód wybitnie przeciążony, dodatkowo na każdej dziurze pręty wysuwały się coraz bardziej. Może naoglądałam się za dużo filmów, ale zrobiło mi się gorąco, bo już widziałam ten pręt uderzający moje dziecko. Przyznam- stchórzyłam, zatrzymałam się na poboczu i zadzwoniłam na policję. Wewnętrzne poczucie odpowiedzialności kazało mi coś zrobić. Pan Posterunkowy, wysłuchawszy mojej relacji, zapytał, ale w czym mi przeszkadza ten samochód, no i skoro tak nie jest na miejscowych blachach, to go nie dotyczy (!!). Obiecał, że wyśle radiowóz, nie byłam jednak na tyle naiwna, żeby w to uwierzyć.

No nic, ruszyłam dalej, zrobiłam co uważałam za stosowne, ale przecież świata nie zbawię. Ok 7 km dalej okazało się, że komuś jednak nie udało się oszukać przeznaczenia. Kiedy z daleka zobaczyłam, że niebieski opel stoi na środku drogi, czułam, że to ma związek z żukiem. Nie myliłam się, opel miał rozbitą przednią szybę, wszędzie leżało pełno szkła, przed maską metalowy pręt. Zaparkowałam bezpiecznie samochód, przyodziałam gumowe rękawiczki i podbiegłam do corsy. Wszędzie było czerwono od krwi, na szczęście okazało się że kierowca miał tylko rozciętą rękę i głowę, był przytomny, choć nie do końca wiedział co się stało. Pogotowie, Policja, do tego śnieg, mróz, a w międzyczasie moje dzieciątko zaczęło wyć niemiłosiernie, całkiem sympatycznie.

Policjanci powiedzieli, że żuka zatrzymano w sąsiedniej wsi, kierowca nawet nie wiedział, że coś zgubił. Pijany zarzekał się, że on tylko kawałek z tym jechał, bo szwagier się buduje i nie miał mu kto dostarczyć towaru. Tak, wiedział, że przekroczy ładowność samochodu, ale to przecież tylko gminna droga.

Narodzie, wyobraźni.

droga woj. łódzkie

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 957 (1007)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…