zarchiwizowany
Skomentuj
(12)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dziś o zaufaniu.
Siedzę z żoną w restauracji. Do długiego stolika obok dosiada się 10 osób w wieku 60+ (rozmawiali o swoich emeryturach).
Po pewnym czasie, starszyzna zaczyna narzekać, że im zimno. Rozglądają się po lokalu: pokój wysoki na 4-5 metrów, a w rogu pod sufitem przymocowany narożny klimatyzator. Super, mamy podejrzanego:
- To pewnie to włączone jest. Żeby duszno nie było przeciąg nam robią.
Tu nadmienię, że na moje oko był na pewno wyłączony - zupełna cisza i żadnej zapalonej żaróweczki.
W międzyczasie przychodzi kelner i wyjaśnia, że to okna nie są zupełnie szczelne i niestety niewiele może na to poradzić - ewentualnie podkręci ogrzewanie.
Jak tylko kelner wyszedł słyszę:
- E, pewnie nie chciał wyłączyć, bo się duszno zrobi. Hela, podaj mi szalik.
Mija kilka minut, po których zebrani postanawiają... przenieść swój stolik z dala od klimatyzatora. Szurają więc tymi 10 krzesełkami i wielkim stołem i lądują 2 metry dalej zarówno od okna, jak i "piekielnego klimatyzatora".
Kelner postanowił się zlitować i przyszedł z pilotem od klimatyzacji, by włączyć w niej funkcję ogrzewania. Charakterystyczne pikanie i po chwili słychać szum ciepłego powietrza. Co na to nasi ulubieńcy?
- No! Wiedziałem, że to klimatyzator nas ziębił. Teraz pewnie go wyłączył, bo się cieplej robi.
I weź się tu kop z koniem.
Siedzę z żoną w restauracji. Do długiego stolika obok dosiada się 10 osób w wieku 60+ (rozmawiali o swoich emeryturach).
Po pewnym czasie, starszyzna zaczyna narzekać, że im zimno. Rozglądają się po lokalu: pokój wysoki na 4-5 metrów, a w rogu pod sufitem przymocowany narożny klimatyzator. Super, mamy podejrzanego:
- To pewnie to włączone jest. Żeby duszno nie było przeciąg nam robią.
Tu nadmienię, że na moje oko był na pewno wyłączony - zupełna cisza i żadnej zapalonej żaróweczki.
W międzyczasie przychodzi kelner i wyjaśnia, że to okna nie są zupełnie szczelne i niestety niewiele może na to poradzić - ewentualnie podkręci ogrzewanie.
Jak tylko kelner wyszedł słyszę:
- E, pewnie nie chciał wyłączyć, bo się duszno zrobi. Hela, podaj mi szalik.
Mija kilka minut, po których zebrani postanawiają... przenieść swój stolik z dala od klimatyzatora. Szurają więc tymi 10 krzesełkami i wielkim stołem i lądują 2 metry dalej zarówno od okna, jak i "piekielnego klimatyzatora".
Kelner postanowił się zlitować i przyszedł z pilotem od klimatyzacji, by włączyć w niej funkcję ogrzewania. Charakterystyczne pikanie i po chwili słychać szum ciepłego powietrza. Co na to nasi ulubieńcy?
- No! Wiedziałem, że to klimatyzator nas ziębił. Teraz pewnie go wyłączył, bo się cieplej robi.
I weź się tu kop z koniem.
restauracja
Ocena:
252
(330)
Komentarze