Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47972

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia może nie tyle co piekielna co dla mnie osobiście bardzo denerwująca. Sytuacja ta miała miejsce w jednym z Krakowskich tramwajów. Bohaterami tego spektaklu będą: Przemiła Babcia (PB), Bezczelny cap (Bc) oraz moja skromna osoba.

Małe wprowadzenie do spektaklu: od urodzenia mieszkam w Krakowie - wiadomo pełno zabytków = historia. Nie wiem jak inni, ale ja szanuje wszystko co związane z historią i z uporem maniaka nawracam "niedokształconych" ignorantów (rozumiem, że nie każdy musi wszystko wiedzieć, ale słuchając przerwanego hejnału stwierdzić że "muzyk palant zapomniał jak to dalej leci i myśli, że nikt nie zauważy, ale JA wiem, że to leci dalej!" - serio...?). W każdym razie w parze z szacunkiem do historii idzie szacunek dla starszych. Dość o mnie ;p

Przemiłą Babcię spotkałam nie raz jadąc porannymi tramwajami na uczelnię. Nigdy sama nie prosi żeby jej ustąpić ale widać, że swoje lata ma i ciężko jej. Jeżeli nie ma wolnych miejsc to chętnie wstaje - uśmiech babci po prostu bezcenny.

Cześć właściwa przedstawienia: przystanek przed babcią wsiada Bezczelny cap. Na dzień dobry częstuje łokciem stojącego faceta. Raz nie wystarczy? no to kolejny a co! Na grzeczną i spokojną uwagę żeby uważał warknął:

Bc - Nie będzie mnie jakiś dzieciak pouczał jak się mam zachowywać! Skoro stoisz jak osioł i przeszkadzasz mi wejść to twoja wina!(nie przeszkadzał ale co ja tam wiem...)

No nic, słuchawki na uszy i podróż trwa dalej. Stanął sobie akurat za mną i rozpoczęło się chrząkanie na tyle głośne, że słyszałam mimo włączonej muzyki. Odwracam się i widzę niezwykle wymowną minę wskazującą, iż okryłam hańbą siebie i 3 pokolenia wstecz mojej rodzin nie zwracając uwagi wcześniej na Pana i Władcę Tramwaju. Mój słodki uśmiech i trzepotanie rzęsami widocznie na tyle wyprowadziły capa z równowagi, że nie odezwał się w pierwszej chwili ;)

Przystanek. Wsiada babcia, rozgląda się za miejscem - nie ma. Odruchowo wstaje więc i słyszę za sobą Bc, pomyslałam "nie ma szans zarazo jedna..." grzecznie poprosiłam babcię żeby podeszła. Rusza więc powoli w moją stronę trzymając sie poręczy. Za plecami słyszę syczenie:
Bc -Mogłabyś w końcu wstać!
Ja - Właśnie to robię, spokojnie

U Bc mina zwycięzcy, a ja łapiąc poręcz krzesła w taki sposób aby nie mógł zająć miejsca zwracam się grzecznie do Babci:
Ja - Proszę sobie usiąść
PB - Dziękuję Ci bardzo dziecko

I tu zaczyna się cyrk właściwy... Bc zaczyna mnie szarpać za rękę żeby zdarzyć ale problem bo mimo niepozornego wyglądu trochę siły mam ;) Babcia siadła (mój cel osiągnięty^^)
Ja - Proszę mnie nie szarpać za rękę.
Bc - TY bezczelna gówniaro! Co Ty sobie wyobrażasz?! (tu przypomina sobie o celu tego szarpania i zwraca się do babci) - Ma Pani natychmiast zejść z tego miejsca bo JA chce tu usiąść! Byłem tu przed Panią i mi się ono należy!! (zarezerwował sobie przez internet czy co o.O )
Babcia nieco przestraszona wstaje powoli i tutaj moja cierpliwość do typa znikła w całości
Ja - Proszę siedzieć i się nie przejmować (babcia jakby uspokojona trochę zaniechała czynności ustępowania miejsca gburowi)
Bc - Odpi**** się idiotko bo pożałujesz!
Ja - Po pierwsze od kiedy to jesteśmy na "ty", ale wedle życzenia możemy i tak. Po drugie nie boję się jakiegoś ciecia, który mianował się Królem Tramwaju i uzewnętrznia swoje kompleksy na prawo i lewo. Jak chcesz się dowartościować i patrzeć jak ktoś skacze wedle twojej muzyki to wybacz źle trafiłeś. Ta Pani tu będzie siedzieć i nic mnie nie interesuje czy to burzy pański urojony świat.

Bc na chwile zdębiał nie wiem czemu w sumie nie zwymyślałam go jakoś wybitnie, ale przedstawienie nie dobiegło jeszcze końca bo na scenę wkroczył postronny pasażer (jak się okazało po chwili kanar). Oczywiście Król Tramwaju podróżuje bez biletu, bo jemu to się należy! (za co nie wiem bo tylko uprzywilejowana osoba w postaci kanara miała okazje się o tym przekonać na zewnątrz pojazdu).
Nie mogąc się powstrzymać posłałam mu przez okno jadowity uśmiech i pomachałam jak rasowa miss ;)

Dalsza cześć podroży nie była już tak intensywna. Zastanawiało mnie jedno, a mianowicie nikt nie odezwał się słowem podczas wybryków tego buraka. Czy ja jestem jakaś nienormalna? Czy to może była jakaś gra, gdzie trzeba było udawać, że nic się nie widzi/słyszy...

komunikacja_miejska

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (309)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…