Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#48121

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od czasu do czasu organizowane są akcje promujące badanie piersi. Moja mama dostała zaproszenie na owe badanie. Poszła, zrobiła i usłyszała od pielęgniarki, że po odbiór może zgłosić się za 2 tygodnie jeżeli chce, a jeśli wyniki będą złe to oni mają obowiązek się z mamą skontaktować.

Zaznaczam, że badanie odbyło się w lipcu.

Jako, że moja mama już kiedyś robiła takie badanie, i wyszło, że w piersiach ma jedynie torbiele, to zbagatelizowała badanie i nie poszła po wyniki. Wspominała również, że przecież gdyby coś było nie tak, to by ją powiadomili.

Jest grudzień. Mama otrzymuje list, a w nim pilne wezwanie do szpitala na konsultacje w sprawie badania piersi.
Pojechała do szpitala, a tam zamiast normalnie do lekarza, kierują ją do dyrektora placówki. W gabinecie od razu obecny jest psycholog. Pada diagnoza - rak piersi.

Nie byłoby w tym nic piekielnego, gdyby nie to, że mamę nikt nie powiadomił w terminie, tylko pięć miesięcy po fakcie. Co ciekawe, nie jest chyba normalne, że taką informację przekazuje sam dyrektor?
A poza tym spojrzałam na to pismo, które przysłali z takim opóźnieniem. Widnieje na nim data z sierpnia...

Obecnie mama ma usuniętą pierś i węzły chłonne, są przerzuty na wątrobę i czeka na chemię.
Wszystko NA PEWNO potoczyłoby się inaczej, gdyby nasza szanowna służba zdrowia odezwała się w terminie.

Aż mam odruch wymiotny jak mam kolejnego miesiąca płacić ZUS-owi 1000zł...

Kraków

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (354)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…