Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48216

przez (PW) ·
| Do ulubionych
A tymczasem na kolei...

Wiele osób narzeka ile to czasu muszą spędzać w pracy, że rujnuje im to życie prywatne. Mają pewnie rację, ale w porównaniu z pracą na PKP w latach '80 mają dziś sielankę.

Byłem jeszcze wtedy młodym pomocnikiem, kiedy trafiłem do drużyny na lokomotywie ST 44. W planie służba 12h, kanapki z salcesonem do torby, całus na drogę od narzeczonej i wio na towarową. Wyciągamy z szopy "naszą" lokomotywę, zapinamy na skład i jazda do Korszy, w obie strony powinno to zająć 12h, piękna służba. Objechaliśmy w dwie strony, tylko loka zdać i do domu...
- O nie, nie bratku - przyszedł dyspozytor - wracać na loka i do Karsznic po węgiel.
- Młody, idź pobierz kartki na zupę, wykazy i jedziemy dalej - mówi mój maszynista
- A godziny? - pytam nieśmiało
- Co godziny? Godziny lecą jedna za drugą, jazda do Karsznic.

Co było robić, pojechaliśmy po ten węgiel. Ale to nie był koniec, potem kręciłem się jeszcze po Łodzi, Płocku, Ełku, Tczewie, Pile itp. Czwartego dnia narzeczona poszła do dyspozytora zapytać czy jeszcze żyję (nie było komórek). Powiedział, że skoro nie ma informacji że coś mi się stało, to wszystko jest ok. W efekcie wróciłem do domu dnia siódmego, a wychodziłem tylko na 12h. Lokomotywa musiała trafić na przegląd, gdyby nie to pewnie jeszcze bym pozwiedzał.

Narzeczonej już w domu nie było, jej rzeczy też nie, później jeszcze kilka pięknie zapowiadających się związków kończyło się w ten sposób z powodu pracy. Mój najkrótszy miesiąc roboczy w tamtym okresie wynosił 280h w pracy, ale to tylko dlatego, że tydzień byłem na urlopie...

kolej wszelkiej maści

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 936 (980)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…