Rzecz dzieje się na SOR w Wojewódzkim Szpitalu.
Pech chciał, że przyszło mi tam zawitać.
Przywieźli kogoś z wypadku, więc trochę się naczekałam. Niestety pan/pani zmarł po długiej reanimacji.
Wyjechały nosze okryte płachtą.
Ogólne zamieszanie na Izbie Przyjęć.
Tłok, hałas, czekanie.
Niestety zachciało mi się do toalety.
No to pełna bólu podążam do Pani z Rejestracji, żeby zapytać gdzie owy wychodek znajdę.
Pani tłumaczy:
- 6 drzwi na lewo, tam jest napis, to pani znajdzie.
Idę, patrzę, myślę razy trzy. "Tam przecież wywozili te zwłoki" Patrzę - znaczek jest, liczę drzwi - zgadza się.
Idę z powrotem do Rejestracji w celu upewnienia.
- Tak, tak to te drzwi.
No to idę, może coś mi się pomyliło...
Otwieram drzwi i ku mojemu zdziwieniu widzę owe nosze i wystające z niedopiętego zamka "worka" stopy(!!)
Odechciało mi się.
Po godzinie zostałam przyjęta. Po ogólnym wywiadzie pytam się pielęgniarki:
- To zawsze jest tak, że trzymacie nieboszczyka w WC i każdy może tam wejść?
Pani mi odpowiedziała krótko:
- A co, wstał? Hehehehehe...
Zaniemówiłam. Po dłuższej chwili odparłam:
- Niestety nie wstał, ale co by pani zrobiła jakby weszła tam matka z dzieckiem, których w poczekalni nie brakuje. Może dla szanownej pani to codzienność, ale dla mnie nie.
Wyszłam. Mało piekielne? Chyba nie... Ja nie chciałabym żeby ktoś z moich bliskich tam leżał. Powinni chociaż zamknąć drzwi, bo chyba i tak nikt z toalety korzystać przy nieboszczyku nie chce.
Pech chciał, że przyszło mi tam zawitać.
Przywieźli kogoś z wypadku, więc trochę się naczekałam. Niestety pan/pani zmarł po długiej reanimacji.
Wyjechały nosze okryte płachtą.
Ogólne zamieszanie na Izbie Przyjęć.
Tłok, hałas, czekanie.
Niestety zachciało mi się do toalety.
No to pełna bólu podążam do Pani z Rejestracji, żeby zapytać gdzie owy wychodek znajdę.
Pani tłumaczy:
- 6 drzwi na lewo, tam jest napis, to pani znajdzie.
Idę, patrzę, myślę razy trzy. "Tam przecież wywozili te zwłoki" Patrzę - znaczek jest, liczę drzwi - zgadza się.
Idę z powrotem do Rejestracji w celu upewnienia.
- Tak, tak to te drzwi.
No to idę, może coś mi się pomyliło...
Otwieram drzwi i ku mojemu zdziwieniu widzę owe nosze i wystające z niedopiętego zamka "worka" stopy(!!)
Odechciało mi się.
Po godzinie zostałam przyjęta. Po ogólnym wywiadzie pytam się pielęgniarki:
- To zawsze jest tak, że trzymacie nieboszczyka w WC i każdy może tam wejść?
Pani mi odpowiedziała krótko:
- A co, wstał? Hehehehehe...
Zaniemówiłam. Po dłuższej chwili odparłam:
- Niestety nie wstał, ale co by pani zrobiła jakby weszła tam matka z dzieckiem, których w poczekalni nie brakuje. Może dla szanownej pani to codzienność, ale dla mnie nie.
Wyszłam. Mało piekielne? Chyba nie... Ja nie chciałabym żeby ktoś z moich bliskich tam leżał. Powinni chociaż zamknąć drzwi, bo chyba i tak nikt z toalety korzystać przy nieboszczyku nie chce.
szpital
Ocena:
495
(661)
Komentarze