Tym razem piekielny byłem ja. Do smażalni ryb w porze śniadaniowej wszedł pan "co to nie ja" z towarzyszką. Zwracał się do mnie na "ty", czego osobiście nie trawię. W trakcie składania zamówienia oczywiście wszystko na "daj mi..." itd. Nie wdawałem się w dyskusje - notowałem szybko zamówienie żeby jak najszybciej móc stracić delikwenta z oczu. Ale w którymś momencie nie wytrzymałem. Na pytanie "Ty, a co to jest ten ser żółty?" z pełną powagą na twarzy odpowiedziałem:
"Ser żółty proszę Pana jest produktem otrzymywanym z mleka krowiego w wyniku procesu fermentacji. Proces ten nadaje mu specyficznego smaku i konsystencji."
Pan się zdenerwował i przez zaciśnięte zęby powiedział:
"Chodziło mi czy to jest kawałek czy plastry!"
Co jego towarzyszka skomentowała stwierdzeniem, że w takim razie o to powinien zapytać. Pan już do końca wizyty u nas był miły.
"Ser żółty proszę Pana jest produktem otrzymywanym z mleka krowiego w wyniku procesu fermentacji. Proces ten nadaje mu specyficznego smaku i konsystencji."
Pan się zdenerwował i przez zaciśnięte zęby powiedział:
"Chodziło mi czy to jest kawałek czy plastry!"
Co jego towarzyszka skomentowała stwierdzeniem, że w takim razie o to powinien zapytać. Pan już do końca wizyty u nas był miły.
smażalnia ryb
Ocena:
616
(816)
Komentarze