Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49628

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Na jednym z wrocławskich przystanków autobusowych, rodziciele moi znaleźli nieprzytomną dziewczynę. Środek dnia, nikt oczywiście nie reaguje, bo dziewczyna pierwszej świeżości nie była, ale że rodziciele ludzie dobrzy, dziewczyna mniej więcej w wieku moim i siostry, to ich serduszko ruszyło, bo jak tu nie pomóc, toż to moje dziecko mogło tu leżeć.

Tak więc najpierw jak Pan Bóg przykazał szturchają dziewczynę, wołają, ale że reakcji zero to dzwonią na pogotowie. Karetka wysłana, pani dyspozytorka uprzedziła ile trzeba poczekać.
Problem zaczął się po chwili, gdy dziewczyna nagle się obudziła. Wyciągnęła "coś" do palenia (tatulek upiera się że skręt, ale człowiek swoje lata ma, to nie dam sobie ręki uciąć) i domaga się podania ognia. Na informację, że karetka już jedzie, dziewczę zbiera tyłek w tempie ekspres i w długą. Tatusiowi mojemu nie uśmiechało się odpowiadać za bezpodstawne wezwanie pogotowia, więc dawaj pannę uspokajać, coby poczekała. Na takie dictum panienka ojca mego kopnęła na wysokości klatki piersiowej (swoją drogą sprytna cholera) i uciekła. Ojczulek mój natomiast wylądował na chodniku.

Karetka przyjechała, rodzice sprawę wyłuszczyli i niby ok. Jeno ojca bark coraz bardziej po tym upadku boli. Bilans strat: ojciec przeszedł 3 operacje barku, śrub i drutów miał tam tyle, że jakby to można na złom sprzedać, to by całkiem ładna kasa była, a ręka do dzisiaj nie jest do końca sprawna. Komentarz tatusia "I weź tu kur... miej serce i chciej pomóc".

wrocław

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 758 (856)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…