Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50004

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Majówkę zapamiętam na pewno na długo...
Zaczęło się od ciekawego pomysłu na grilla. Skrzyliśmy kilku znajomych i wzięliśmy się do działa. Impreza odbyła się na mojej działce więc to ja byłem gospodarzem. Przygotowania zaczęły się dzień wcześniej, kobiety przygotowywały sałatki, a my marynowaliśmy mięso.
Efekt był konkretny – kiełbasy, karczki, szaszłyki warzywne, pikantne skrzydełka – stół i grill uginały się od nadmiaru jedzenia. Przyszło 10 osób, z czego sześć które nie brało udziału w przygotowaniach. Każdy jednak chciał mieć jakiś wkład więc albo kupił alkohol, albo napoje bądź chciał dołożyć się finansowo. Oprócz jednego...

Andrzej, bo o nim mowa, to skąpiec jaki mało. Pracuje ze mną, kawaler który pieniędzy ma bardzo dużo jednak niechętnie je wydaje. Bardzo często zdarza mu się przyjść na piwo i zapomnieć portfela. A jak już komuś postawi czy pożyczy choćby 2 zł ,to będzie się tak długo upominał o zwrot. Taki już jest. Na grillu miało go nie być bo nie jest zbyt lubiany, jednak przypadkowo się dowiedział i sam się wprosił.

Jako iż z pustymi rękami nawet skąpcowi nie wypada przyjść, to Andrzej przyniósł ze sobą butelkę czegoś... Nikt nie wiedział co to było. On sam zachwalał to jako bardzo drogie whisky, my prości ludzie nie wiemy co to jest. A jakby postawił tą butelkę w USA, to wszyscy by go po nogach całowali. Oczywiście to on najwięcej się wykosztował na imprezę itp.
Na moje oko to ta butelka nie była oryginalnie zamknięta ale nie widziałem dokładnie, ponieważ Andrzej nie rozstawał się z butelką.

Po pierwszym daniu i wypiciu 1 l dobrej skandynawskiej wódki, jeden z biesiadników zagadał do Andrzeja by ten wyciągnął swoje skarby. Upierał się ale chłopaki go wzięli w kleszcze i musiał postawić na stół. Rozlaliśmy do szklanek - a Andrzej dolewał coli. Zapytany dlaczego to robi, przecież najlepszą whisky pije się co najwyżej z lodem, odpowiedział że z colą lepsze i już. Smakoszem takich trunków nie jestem. Jak dla mnie smakowało to jak spirytus wymieszany z herbatą. Wypiłem z trudem. Po minie reszty wyczytałem, że również im niezbyt smakowało.

Po chwili poczułem się źle i szybko ewakuowałem się do ubikacji. Oddałem z żołądka wszystko co miałem. Czułem się fatalnie. Okazało się, że nie byłem sam. Czterech z nas miało dziwne objawy. Brzuch bolał coraz bardziej. Tylko dwóch czuło się normalnie.
Pierwsze podejrzenie? Alkohol Andrzeja. On jednak upierał się, że to moja kiełbasa na pewno była stara i truje tym ludzi. Nie dochodziło do niego, że kobiety czują się dobrze, bo tylko one nie piły tego płynu. On jednak zaklinał się, że to na pewno nie to bo dwóm osobom nic po tym nie ma. Doszło do sprzeczki i szarpaniny. Andrzej ze złością i z pretensjami opuścił moją działkę przy czym zwymiotował mi przed chodnik. Do godziny wszyscy rozeszli się do domów. Ja do dzisiaj czuję ucisk w brzuchu. Koledzy nie lepiej, nawet ci którym nic nie było narzekali, że po przyjściu do domu nie czuli się najlepiej.

Andrzej drogą pantoflową i internetową poinformował świat, że o mało nie otruto go felernym jedzeniem. Nawet nie miałem się jak obronić. Kilka kg jedzenia poszło praktycznie do kosza.
Ile pieniędzy straciłem i nerwów to moje. Jak spotkam uduszę – obiecuję.

majówka

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 712 (850)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…