Historia będzie o tym, jak łatwo można zmanipulować opinię publiczną.
Tak więc... byłem na Warszawskiej paradzie równości. Długo się zastanawiałem, czy chcę, ale byłem. Postanowiłem sprawdzić, jak impreza wygląda na żywo.
A różniła się od tej ze szklanego ekranu znacznie.
Pomijając "męszczyzn" i inne kwiatki na transparentach, cała parada okazała się być całkiem spokojnym marszem. Większość ludzi się nie przebrała za dziwactwa, nie było latających kapeluszy z dildami, ani namiętnych pocałunków konfiguracji dowolnej. W jednym mijanym po drodze skwerze widziałem więcej gimnazjalistów strzelających ślimaka, jak przez całą paradę.
Ale w czym piekielność? Otóż byłem świadkiem, jak łapie się materiał do wiadomości. Kolega obok założył tęczową perukę i nagle wszystkie obiektywy kamer były zwrócone na niego. Nagle każdy reporter robił mu zdjęcia, zadawał pytania...
Kamery nie chwytały tych 95% normalnie ubranych ludzi. Nie zahaczały o stanowiące znaczny odsetek hetero (hetero!!!) rodzin z dziećmi. Nie, tutaj szukano sensacji. Z drag queen, których można by policzyć na palcach obu rąk nagle zrobiono z parady zjazd transwestytów.
Ogólnie szukanie każdego wyróżniającego się człowieka i opisywanie go jako przeciętnego uczestnika. Oto jak utrwalamy stereotypy.
Morał? Nie dajmy się nabierać na propagandę oraz szukajmy relacji z różnych źródeł. I nauczmy się pisać transparenty :)
Tak więc... byłem na Warszawskiej paradzie równości. Długo się zastanawiałem, czy chcę, ale byłem. Postanowiłem sprawdzić, jak impreza wygląda na żywo.
A różniła się od tej ze szklanego ekranu znacznie.
Pomijając "męszczyzn" i inne kwiatki na transparentach, cała parada okazała się być całkiem spokojnym marszem. Większość ludzi się nie przebrała za dziwactwa, nie było latających kapeluszy z dildami, ani namiętnych pocałunków konfiguracji dowolnej. W jednym mijanym po drodze skwerze widziałem więcej gimnazjalistów strzelających ślimaka, jak przez całą paradę.
Ale w czym piekielność? Otóż byłem świadkiem, jak łapie się materiał do wiadomości. Kolega obok założył tęczową perukę i nagle wszystkie obiektywy kamer były zwrócone na niego. Nagle każdy reporter robił mu zdjęcia, zadawał pytania...
Kamery nie chwytały tych 95% normalnie ubranych ludzi. Nie zahaczały o stanowiące znaczny odsetek hetero (hetero!!!) rodzin z dziećmi. Nie, tutaj szukano sensacji. Z drag queen, których można by policzyć na palcach obu rąk nagle zrobiono z parady zjazd transwestytów.
Ogólnie szukanie każdego wyróżniającego się człowieka i opisywanie go jako przeciętnego uczestnika. Oto jak utrwalamy stereotypy.
Morał? Nie dajmy się nabierać na propagandę oraz szukajmy relacji z różnych źródeł. I nauczmy się pisać transparenty :)
Warszawa adult
Ocena:
502
(1026)
Komentarze