Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#53843

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja ciocia zachorowała na raka.
Ona i jej mąż byli ludźmi wierzącymi w nadprzyrodzone zdolności homeopatów.
Tak się złożyło, że rokowania miała bardzo dobre. Lekarze stwierdzili, że jeśli rozpoczną leczenie już teraz, to prawdopodobnie wyjdzie z tego.

Lecz... mój wujek namówił ją na wizytę u zaufanego homeopaty, u którego wizyta kosztuje 300 zł, już nie wspomnę o koszcie leków.
Wyżej wymieniony "lekarz" przepisał jakieś maści, leki. Twierdził, że ciocia powinna szybko wyzdrowieć.
Leczenie tymi lekami trwało dokładnie rok, kiedy stan znacznie się pogorszył.
Ciocia trafiła do szpitala, zrobili jej odpowiednie badania i wyszło, że ma przerzuty na mózg...
Chemioterapia została zastosowana, lecz było za późno. Wysłali ją do domu, aby przeżyła ostatnie dni wśród najbliższych członków rodziny.

I tutaj nasuwa się moje pytanie. Jakim imbecylem trzeba być, aby leczyć raka maściami i nie wysyłać chorej do szpitala?
Oczywiście wina nie tylko stoi po stronie homeopaty (pod domem którego stoi kilka samochodów, a wizyty umawiane są kilka miesięcy wcześniej), a również po stronie mojego wujka.

Jak widać nawet życie drugiej osoby można wycenić na nowe kafelki w kuchni.

Homeopata

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 597 (675)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…