zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia mojej mamy
Głęboki PRL lat temu prawie 40. Technikum na pograniczu Podlasia i Mazowsza.
Nauczycielką matematyki była jakaś tam Pani Genia czy inna Halinka o pseudonimie "Zyrowa". Wzięło się to do tego ze nigdy nie mówiła zEro tylko zYro.
Zyrowa prowadziła darmowe korepetycje z jedną z uczennic dajmy na to Marysią Niebiańską. Korepetycje odbywały się w domu u Zyrowej. Marysia była zarówno najlepszą psiapsiółką mojej mamy jak i jej współlokatorką ze stancji.
Zyrowa uwielbiała pączki po prostu kochała je jeść. Nie wyobrażała sobie robienia zajęć bez zjedzenia co najmniej 2 pączków. Lubiła je w takim stopniu że jak ich nie dostała od uczniów za każdym razem to potrafiła robić niezapowiadaną klasówkę z całego działu.
Czy zyrowa dostawała pączki czy nie klasówki robiła, ale miała w zwyczaju je sprawdzać w kilka miesięcy np na koniec semestru/roku szkolnego. Przytoczę przykładowe oddawanie klasówki scenariusz zawsze był ten sam.
Ja sprawdziłam wasze klasówki z geometrii. Takich bzdur to ja nie widziałam nigdy. Wy nie umiecie liczyć. Tak się zdenerwowałam że po ich przejrzeniu wszystkie spaliłam w piecu.
O to oceny:
I dyktuje wg alfabetu
(...)
Mama Timoova: 3
(...)
Marysia Niebiańska 4, o jak widzicie wszyscy korepetycje Marysi skutkują tak trzymać.
I co w tym Piekielnego się pytacie? Przecież Marysia powinna dziękować Pani Zyrowej za darmowe korepetycje. Otóż Marysia nie dziękowała, a po nich przychodziła na stancję dziwnie zmęczona. Po jakimś czasie wypłakała się mojej mamie. Otóż korepetycje te polegały na wykonywaniu prac domowych, ale takich które z matematyką nie mają nic wspólnego czyli: gotowaniu obiadów, robieniu prania, szorowaniu podłóg, myciu okien itd. Marysia dzielnie znosiła te niewolnicze zajęcia przez cały okres technikum, dzięki temu jako jedyna miała pozytywną ocenę w klasie za każdym razem. Zyrowa przedstawiła sprawę jasno" koniec korepetycji = Marysia promocji do kolejnej klasy nie otrzyma. Marysia się wygada komuś = Marysia promocji do kolejnej klasy nie otrzyma.
Po skończeniu czytania ocen okazało się, że wiele osób bardzo dobrych z matematyki, które są och i ach miały ocenę 2. Piątek nie było wcale tylko jedna 4 wspomnianej Marysi. Moja mama tym razem miała szczęście dostała 3 chociaż bardziej pasuje słowo wylosowała, gdyż na klasówce z geometrii jej tak samo zresztą jak Marysi Niebiańskiej nie było.
Głęboki PRL lat temu prawie 40. Technikum na pograniczu Podlasia i Mazowsza.
Nauczycielką matematyki była jakaś tam Pani Genia czy inna Halinka o pseudonimie "Zyrowa". Wzięło się to do tego ze nigdy nie mówiła zEro tylko zYro.
Zyrowa prowadziła darmowe korepetycje z jedną z uczennic dajmy na to Marysią Niebiańską. Korepetycje odbywały się w domu u Zyrowej. Marysia była zarówno najlepszą psiapsiółką mojej mamy jak i jej współlokatorką ze stancji.
Zyrowa uwielbiała pączki po prostu kochała je jeść. Nie wyobrażała sobie robienia zajęć bez zjedzenia co najmniej 2 pączków. Lubiła je w takim stopniu że jak ich nie dostała od uczniów za każdym razem to potrafiła robić niezapowiadaną klasówkę z całego działu.
Czy zyrowa dostawała pączki czy nie klasówki robiła, ale miała w zwyczaju je sprawdzać w kilka miesięcy np na koniec semestru/roku szkolnego. Przytoczę przykładowe oddawanie klasówki scenariusz zawsze był ten sam.
Ja sprawdziłam wasze klasówki z geometrii. Takich bzdur to ja nie widziałam nigdy. Wy nie umiecie liczyć. Tak się zdenerwowałam że po ich przejrzeniu wszystkie spaliłam w piecu.
O to oceny:
I dyktuje wg alfabetu
(...)
Mama Timoova: 3
(...)
Marysia Niebiańska 4, o jak widzicie wszyscy korepetycje Marysi skutkują tak trzymać.
I co w tym Piekielnego się pytacie? Przecież Marysia powinna dziękować Pani Zyrowej za darmowe korepetycje. Otóż Marysia nie dziękowała, a po nich przychodziła na stancję dziwnie zmęczona. Po jakimś czasie wypłakała się mojej mamie. Otóż korepetycje te polegały na wykonywaniu prac domowych, ale takich które z matematyką nie mają nic wspólnego czyli: gotowaniu obiadów, robieniu prania, szorowaniu podłóg, myciu okien itd. Marysia dzielnie znosiła te niewolnicze zajęcia przez cały okres technikum, dzięki temu jako jedyna miała pozytywną ocenę w klasie za każdym razem. Zyrowa przedstawiła sprawę jasno" koniec korepetycji = Marysia promocji do kolejnej klasy nie otrzyma. Marysia się wygada komuś = Marysia promocji do kolejnej klasy nie otrzyma.
Po skończeniu czytania ocen okazało się, że wiele osób bardzo dobrych z matematyki, które są och i ach miały ocenę 2. Piątek nie było wcale tylko jedna 4 wspomnianej Marysi. Moja mama tym razem miała szczęście dostała 3 chociaż bardziej pasuje słowo wylosowała, gdyż na klasówce z geometrii jej tak samo zresztą jak Marysi Niebiańskiej nie było.
technikum PRL
Ocena:
219
(269)
Komentarze