Mamy pieska – marka: jamnik, model: mikry. Piesek niesamowicie usłuchany, zawsze chodzi przy nodze. I jego szczęście.
Zdarzyło się, że i ja i luby musieliśmy zostać w pracy dłużej, więc postanowiliśmy dla dobra pieska zostawić go pod opieką mojego ojca. Tato zapiął pieska na smycz (krótką, nie taką rozciąganą) i dumnie pomaszerował na spacer. Jako, że pieska wszyscy bardzo kochają, Tata na każdym przejściu dla pieszych dokładnie się ogląda i trzyma psinkę krótko, żeby nikt jej nie potrącił. No i tak sobie stoją na przejściu z sygnalizacją. Zapala się zielone, wchodzą na pasy, piesek o pół jamniczej długości przed Tatą, aż tu nagle, przed samym nosem, przy samych butach, z prędkością światła, przemyka auto. Na czerwonym... Ojciec mało zawału nie dostał bo oczami wyobraźni już widział Małą wmontowaną w asfalt. Na szczęście szybkie spojrzenie w dół i ulga – stan posiadani na końcu smyczy nie uległ zmianie, acz trzęsie się delikatnie. Trwało to zaledwie ułamek sekundy. Ojciec dobrze nie podniósł głowy a tu JEBUT. Piekielny kierowca nie tylko nie zauważył pieszych na pasach, ale też aut z prawej, które ruszyły na swoim zielonym. W efekcie elegancko w pierwsze z nich się wbił, całkiem mocno.
Z nieukrywaną satysfakcją Tata zostawił poszkodowanemu kierowcy swój numer telefonu w razie, gdyby był potrzebny świadek. A Piekielny od razu zorientował się, że to ten, któremu przed sekundą prawie po nogach przejechał, bo jakoś tak przestał się awanturować, że to on miał zielone.
Zdarzyło się, że i ja i luby musieliśmy zostać w pracy dłużej, więc postanowiliśmy dla dobra pieska zostawić go pod opieką mojego ojca. Tato zapiął pieska na smycz (krótką, nie taką rozciąganą) i dumnie pomaszerował na spacer. Jako, że pieska wszyscy bardzo kochają, Tata na każdym przejściu dla pieszych dokładnie się ogląda i trzyma psinkę krótko, żeby nikt jej nie potrącił. No i tak sobie stoją na przejściu z sygnalizacją. Zapala się zielone, wchodzą na pasy, piesek o pół jamniczej długości przed Tatą, aż tu nagle, przed samym nosem, przy samych butach, z prędkością światła, przemyka auto. Na czerwonym... Ojciec mało zawału nie dostał bo oczami wyobraźni już widział Małą wmontowaną w asfalt. Na szczęście szybkie spojrzenie w dół i ulga – stan posiadani na końcu smyczy nie uległ zmianie, acz trzęsie się delikatnie. Trwało to zaledwie ułamek sekundy. Ojciec dobrze nie podniósł głowy a tu JEBUT. Piekielny kierowca nie tylko nie zauważył pieszych na pasach, ale też aut z prawej, które ruszyły na swoim zielonym. W efekcie elegancko w pierwsze z nich się wbił, całkiem mocno.
Z nieukrywaną satysfakcją Tata zostawił poszkodowanemu kierowcy swój numer telefonu w razie, gdyby był potrzebny świadek. A Piekielny od razu zorientował się, że to ten, któremu przed sekundą prawie po nogach przejechał, bo jakoś tak przestał się awanturować, że to on miał zielone.
Skrzyżowanie
Ocena:
655
(703)
Komentarze