Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54457

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Każdy kto uczęszczał do szkoły, przeżył taką atrakcję jak alarm przeciwpożarowy i ewakuacja podczas lekcji. Wbrew mojemu wyobrażeniu o prawdziwym zagrożeniu, zawsze wszystko przebiegało pomyślnie, grzeczni uczniowie ustawiają się parami przed drzwiami zostawiając cały dobytek (plecak pełen drogich podręczników i kanapki!) i czekają na instrukcję od nauczyciela. Dlaczego? Ano dlatego, że wszystko jest idealnie zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. Każdy o ćwiczeniach został poinformowany, a szkoda.

W liceum kończyłam klasę z rozszerzoną historii. Sytuacja, którą opisuje dzieje się na lekcji biologii, przedmiocie na którym większość mojej klasy cierpiała, więc kiedy rozległy się dzwonki informujące o pożarze wszyscy radośnie podążyli do drzwi. "A państwo dokąd się wybierają?" Pani Profesor widocznie nie miała zamiaru odpuszczać lekcji (każdemu z nas zapamiętanie budowy żaby na pewno się przyda), a wiadomo, nauczyciel naszym panem i władcą więc wracamy. Co z tego, że alarm wyje, przez okna widzimy jak pozostali uczniowie opuszczają budynek, Pani Profesor stwierdza, że o żadnym alarmie poinformowana nie została, nigdzie się nie ruszamy, na pewno jakiś pierwszak znowu wdarł się do kanciapy woźnego i bawi się dzwonkiem.

No i zostaliśmy, zagrożenia na szczęście nie było, jednak okazało się, że alarm to nie ćwiczenia ale jedna ze sprzątaczek nie upilnowała mleka, które się przypaliło i podrażniło czujniki. Co by było gdyby naprawdę w szkole wybuchł pożar? Tylko jedno jest pewne - temat na biologii zostałby zrealizowany.

Czy naprawdę warto "ostrzegać" wszystkich o ćwiczeniach ewakuacyjnych?

szkoła

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 690 (756)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…