Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#55743

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja "przyszywana" siostra, najlepsza przyjaciółka, potrzebowała się wyprowadzić w trybie przyspieszonym z mieszkania zajmowanego przez ostatnie pół roku. Powody może kiedyś opiszę jako osobną historię, ale poważne na tyle, że sprawa pilna.

Określiłyśmy dzielnicę i "zakres ulic" - blisko do pracy, blisko do mnie, dobry dojazd do centrum, na uczelnię też blisko, cicho, spokojnie, bezpiecznie i zielono. Miodzio.
Jako że przyjaciółka moja pracuje w godzinach 10-18, w pracy nie ma internetu i nie bardzo może w tym czasie dzwonić w prywatnych sprawach, wzięłam na swoje barki znalezienie lokum.

Warunki bardzo proste - dzielnica określona, pokój za około 600 zł, nie na parterze, najlepiej bez właściciela, ale że nóż na gardle, to ten właściciel może być, byle się dało z nim żyć.

Przeglądam kolejne tablice ogłoszeń, wynotowuję numery i adresy, dzwonię.
Pominę już fakt, że w bardzo wielu przypadkach numery podane błędnie (o jedną cyferkę za dużo lub za mało), a na maile nikt nie odpowiada. Pominę też opisywanie najgorszych możliwych lokalizacji jako "cudowna, spokojna okolica" (tak, z otwartą 24h budką z piwem dokładnie pod oknami). Pominę opisywanie 'w samym środku osiedla, blisko do centrum, blisko przystanek' w przypadku, gdy domek leży na totalnym zadupiu, do centrum jest blisko w linii prostej, ale na ten przystanek autobus podjeżdża raz na pół godziny i trzeba się dwa razy przesiadać, a tak w ogóle to mówimy o zupełnie innym osiedlu, niż opisane. I "nowoczesny budynek". Nowoczesny to on był. 30 lat temu. Od 30 lat nieremontowany.

Oto dwa najlepsze 'kwiatki'.

1. Treść ogłoszenia, z grubsza: "Pokój do wynajęcia dla młodej dziewczyny, bez właściciela, czysto, spokojnie, dzielnica..." - opis taki, że wychodziło na "nasze" osiedle, jest też numer telefonu. Dzwonię. Znowu nie to osiedle, o które chodzi i które zostało opisane w ogłoszeniu, ale dojazd jeszcze ujdzie. Pan, który tam mieszka (nie właściciel) bardzo chciał się dowiedzieć, jak wyglądam, ile mam lat i jak się ubieram. Podziękowałam bardzo szybko i się rozłączyłam. Po chwili numer trafił na listę zapisanych jako "nie odbierać" i zablokowanych, bo dzwonił chyba z 5 razy.

2. W ogłoszeniu podana ulica, bardzo niewielka powierzchnia pokoju (i może dlatego bardzo niska cena), piętro, a także informacja, że koniecznie kobietę bez nałogów. Dzwonię. Odbiera starsza pani, głosem mogłaby kruszyć mury Jerycha, a tonem zarzynać niemowlęta. Bardzo nieprzyjemne pierwsze wrażenie (właściwie już od "Halo? No? No kto mówi? No po co dzwoni?"). Ale nóż na gardle, więc brnę dalej. Rzeczywiście, pani potwierdza adres, piętro, ale ona nie wie, czy ten pokój rzeczywiście tak mały, bo to syn umieszczał ogłoszenie. Ale jej mąż ostatnio umarł, więc ona chce jakąś młodą dziewczynę, żeby robiła zakupy, telewizję z nią oglądała, i do kościoła chodziła. Bo, oczywiście, nie-katoliczka nie wchodzi w grę! I żadnych nałogów, żadnych facetów (nie tylko pod swoim dachem, w ogóle żadnych! Ale "normalna" ma być!). Podziękowałam. Na szczęście ta pani nie oddzwaniała.

W każdym razie się udało - w końcu. Lokalizacja idealna, mieszkanie z właścicielką - ale genialną dziewczyną w naszym wieku, z którą już zdążyłyśmy się wina napić ;) Oprócz fajnego lokum znalazłyśmy fajną koleżankę, tylko trochę to trwało :)

pokój do wynajęcia

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (254)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…