Mam szefa, takiego trochę z techniką na bakier. Wymyślił sobie któregoś dnia, że zainstaluje u siebie w komputerze Skype, będzie wtedy mógł się łatwo komunikować z naszymi kooperantami za granicą, przeprowadzając rozmowy kwalifikacyjne, możliwe że nawet konferencje... ohoho, lista możliwości była długa i zawiła.
Po kilku chwilach przechodzę obok jego biura i co widzę? Siedzi czerwony i zły i krzyczy "HALO!! HAAAALOOOO!!! HAAAALOOOOOO!!!" wprost do monitora. Pytam się co robi, a on na to, że to gówno nie działa i w ogóle to "co to jest, no CO TO JEST??!!!"
Popatrzyłam na niego jak się trzęsie, popatrzyłam na przedpotopowego peceta. Pytanie nasunęło się jedno.
Ja: - A mikrofon i głośniki to gdzie pan ma?
Szef: - A na co mi???!
Po kilku chwilach przechodzę obok jego biura i co widzę? Siedzi czerwony i zły i krzyczy "HALO!! HAAAALOOOO!!! HAAAALOOOOOO!!!" wprost do monitora. Pytam się co robi, a on na to, że to gówno nie działa i w ogóle to "co to jest, no CO TO JEST??!!!"
Popatrzyłam na niego jak się trzęsie, popatrzyłam na przedpotopowego peceta. Pytanie nasunęło się jedno.
Ja: - A mikrofon i głośniki to gdzie pan ma?
Szef: - A na co mi???!
Ocena:
764
(838)
Komentarze