Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56433

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielności w naszej służbie zdrowia powiedziano już tak dużo, że nie wiem czy cokolwiek może jeszcze zaskoczyć. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na wielowymiarową piekielność, można by powiedzieć nawet że wszechogarniającą.

Mniej więcej w połowie roku zdarzyło się nieszczęście - dysk w kręgosłupie wysunięty o 8mm. Opis ten pewnie jest niepoprawny medycznie, ale nie o jednostkę chorobową chodzi - najważniejsze, że jak zabolało to człowiek nie mógł się chodzić, wstać czy nawet usiąść. Trzeba było jechać do szpitala.

Tutaj miała miejsce pierwsza piekielność, czyli drastyczna rozbieżność metod leczenia: w szpitalu koniecznie chcą operować, natomiast rehabilitant radzi by dopóki trzyma się kał i mocz, za nic w świecie nie dać się operować. A człowiek, nie znając się ma decydować. Wybrał rehabilitację.

Krótki pobyt w szpitalu się skończył. Udaje się ze skierowaniem na rehabilitację, by móc wrócić do normalności. I tu kolejna piekielność, dla wszystkich pewnie oczywista: jasna, witamy Pana, proszę przyjść za siedem miesięcy, bo jest kolejka.

Przez siedem miesięcy człowiek ma nie pracować, męczyć się zwykłym czynnościami i nie płacić składek zdrowotnych. Jednak człowiek miał trochę własnych pieniędzy, więc zamiast czekać poszedł od razu na rehabilitację, za własne pieniądze. Dzięki temu już po ponad miesiącu mógł wrócić do pracy.

Teraz, gdy zbliża się czas rehabilitacji, dowiaduje się od urzędnika państwowego, że jest "frajerem" (oczywiście nie dosłownie), bo powinien to rozegrać inaczej: zrobić kolorowe ksero skierowania, powysyłać w kilka miejsc i w ten sposób miałby parę niezależnych, darmowych rehabilitacji.

Podsumowując. Człowiek płaci od X lat niemałe składki na ubezpieczenie zdrowotne, ale gdy stanie się mu coś poważniejszego, zdany jest na łaskę służby zdrowia, czyli wielomiesięczne czekanie. W tym czasie, jeśli choroba uniemożliwia pracę, nie płaci składki zdrowotnej, więc i służba zdrowia na tym traci (teoretycznie powinno im zależeć by jak najszybciej doprowadzić człowieka do stanu używalności - chyba że tym czymś był nacisk na operację). Jeśli człowiek tyle czekać nie chce to może z własnych funduszy próbować się "ozdrowić" - tylko po co w takim razie te niemałe składki na ubezpieczenie? A na koniec dowiaduje się od urzędnika jak najlepiej i najbardziej efektywnie "doić państwowego cyca" (i może tu jest jedna z przyczyn kolejek...?)

słuzba_zdrowia

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 326 (412)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…