Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56751

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chciałbym napisać coś o uzależnieniach. Nie zawsze bywają tak widowiskowo skrajne ja te w filmach. Nie zawsze widać ich wpływ. Rzadko otrzymuje się pomoc i wsparcie. Częściej uzależnionemu towarzyszy lęk. Najmniej przed niezrozumieniem innych. Najwięcej przeważają chyba konsekwencje karno-prawno-socjalne. Ludzie chyba czasem myślą, że tym jak katarkiem można się uzależnić.
Wydaje się, że nie miałem najtrudniejszego dzieciństwa, chociaż mój psychiatra nie podziela mojej opinii. Do dzisiaj wydaje mi się normalnym lanie dziecka pasem do momentu aż nie będzie wstanie na tyłku usiąść. Do dzisiaj towarzyszy mi pewien rodzaj panicznego strachu, który manifestuje się szczerą agresją z którą radziłem sobie jak mogłem, a że potulniałem pod wpływem (alkoholu, narkotyków) to wolałem to niż znowu kogoś wysłać na OIOM.
Pierwszy raz po tramal sięgnąłem jak miałem lat 14. Lekarz przepisał mi go na ból kolana bo za często na nie narzekałem. Wypisanie recepty jest szybsze niż postawienie diagnozy- no przecież lekarz nie ma czasu... Bardzo szybko zdałem sobie sprawę z tego, że w odpwiednich ilościach występują bardzo fajne efekty otępienne. No i na początku wystarczyło mi niecałe 100 mg. Po okolo miesiącu żeby dojść do efektów otępiennych musiałem brać 200 mg. Po pół roku było to gdzieś między 0,5 a 1g. Lekarz stwierdził, że nie ma sensu brać takich dawek i przepisał mi oxycodon. Jak już wcześniej nadmieniłem wypisywanie recept jest szybsze niż stawianie diagnozy. Początkowo znowu zaczynałem od małych dawek, aż skończyłem na ok. 200-300mg. W międzyczasie musiałem robić sobie wymuszone przerwy bo lekarz kręcił nosem na moje zbyt częste wizyty. W końcu chyba zdał sobie sprawę, że nie używam tego tylko do celów medycznych. Każdemu chybaby się wydało podejrzane, że 60 tabletek tramadolu w kapsułkach 200 mg potrafię wykończyć w pół miesiąca. Przerwy miałem czasem dwu- a czasem trzymiesięczne. Aż do momentu kiedy odkryłem lewe źródło tabletek. I raz brałem od lekarza a raz ze źródła. Dzięki temu lekarz juz nie kręcił nosem że za dużo biorę. Po 6 latach brania różnego rodzaju opiatów zdałem sobię sprawę, że jestem uzależniony. Jak mi brakowało to kradłem wujkowi choremu na raka- top oksykodon to morfinę.
Tak z perspektywy czasu patrząc aż sam się sobie dziwię, że jeszcze żyję. Mieszałem to z innymi lekami dla wzmocnienia efektu- z benzydaminą, z DXM, z marichuaną. Dwa razy zdażyło mi sie ostro przecholować. Raz w wieku ok. 16 lat kiedy to 3 tabletki 200 mg popiłem buteleczką płynnego tramadolu i następnie dla zabicia smaku napiłem się wódki. Moja narzeczona potem powiedziała mi, że gdyby nie to że bylem w stanie niemal terminalnym na mój widok na pewno dostałaby conajmniej zawału serca. Oczywiście nie zgodziłem się na szpital. Dość szybko mi to przeszło- majaki i drgawki trwały tylko pół nocy podczas których to moja kobieta wycierała mi twarz z rzygowin i słuchała najdziwniejszych na świecie historii. Nikomu nie życzę takiego zjazdu jakiego miałem wtedy. Drugi raz przecholowałem dużo gorzej. Pamiętam tylko początek imprezy- naawet nie pamiętam ile dokładnie wziąłem tramadolu, jaką ilością alkoholu to popiłem, ile marichuany do tego spaliłem, i czym to jeszcze popchnąłem. Skutkiem były podobno majaczenia moje, ktorych w przeciwieństwie do poierwszych nie pamiętam. Rano czułem się na tyle fatalnie i słabo, że stwierdziłem iż powinienem udać się do szpitala- czego oczywiście nie zrobiłem.
Teraz leżę w łóżku. Moje źródło jest w więzieniu. Mi zostały cztery tabletki. jak codziennie nie wezmę chocby 300 mg to chodzę jak w amoku. Leżę, patrzę w świecący się monitor i tak się zastanawiam jak tu zasnąć. Bo ani w dzień nie potrafię bez tego żyć ani nie potrafię spać bez tego. Byłem u wielu specjalistów- żaden mi nie pomógł. Chciałem o tym z kims porozmawiać. Nikt nie chciał mnie wysłuchać. NIkt nie chciał pomóc, jedyne na co ludzie potrafili się zdobyć to na ocenę i przypięcie mi karteczki ćpun na czole. Chociaż nie. Są dwie złote osoby, które potrafią mnie nieco dźwignąć kiedy mam przymusową przerwę w braniu. I chyba tylko im zawdzięczam to, że jeszcze z żalu żadna pętla nie owinęła mi sie wokół szyi.
Doprawdy nie jestem wstanie określić kto był tu piekielny- czy lekarz który zapisał gówniarzowi narkotyki, czy ja wierząć we własne siły, czy nauczyciele, rodzice, przyjaciele którzy nie widzieli że niemalże dzień w dzień chodzę przymulony (spowolnione ruchy, źrenice jak szpileczki, dłuższy przewód myślowy)
Więc mój drogi piekielny następnym razem jak będziesz chciał sięgnąć po tego typu leki to się zastanów czy wystarczy ci sił by je odstawić. Mi tych sił nie zabrakło a do słabych na pewno nie należę.

Skomentuj (71) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (410)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…