Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57725

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W pewnym mieście w centralnej Polsce była sobie firma, żadne wielkie korpo, też nie mały rodziny biznesik, średniej wielkości firma zatrudniająca coś koło 200 osób, z tego jakieś 40% w centrali w mieście, w którym dzieje się ta historia.

W rzeczonej centrali pracuje na stanowisku recepcjonistki/sekretarki pewna młoda Pani, nazwijmy ją Jola.
Jola to "rzetelna firma" - słowna, obowiązkowa, chętna do pracy i pomocy, na jej nieszczęście jej poziom asertywności jest równy w praktyce zero, co jest przez ogół bardziej przebojowych współpracowników i przełożonych bezlitośnie wykorzystywane.

Tak oto w krótkim okresie Jola staje się żywym przykładem na istnienie II prawa Murphy'ego - jeżeli zrobisz coś dobrze raz, od tego momentu staje się to twoim obowiązkiem.
Tak więc nasza bohaterka oprócz obowiązków związanych z pełnionym stanowiskiem pełni funkcję zaopatrzeniowca, administratora biura, koordynatora, asystentki, hostessy, handlowca, a i od czasu do czasu telefony w call center poodbiera.

W pewnym momencie nawet Jola zauważyła, że coś nie jest do końca w porządku, bo takiej ilości zadań to nawet Chuck Norris by nie podołał i zwróciła się do Pani Prezes o interwencję w powyższej sprawie. Pani Prezes zauważyła problem, że Jola jest zatrudniona na takim, a nie innym stanowisku i ma taki, a nie inny zakres obowiązków w związku z czym... zmieniła jej stanowisko na "asystent biura" i zakres obowiązków, który od tej chwili w punktach osiągał rozmiar 4 stron A4.
Jola przełknęła bez słowa gorzką pigułę, tym bardziej, że pracę miła po znajomości i przy każdej próbie skarżenia się na ilość pracy słyszała:
"Jak będziesz marudziła, to od razu będzie, że przyszła po znajomości i narzeka, że jej ciężko..."

Tak oto Jola "uszczęśliwiona" awansem pracowała sobie w pewnej firmie w mieście w centralnej Polsce pracowała sobie po 10-12 godzin dziennie, aż do momentu zmian... na gorsze.

Pani prezes stwierdziła, że ster rządów należy przekazać i w firmie nastał czas "młodego wilka" - rodzonego syna Pani Prezes.
Nowy Prezes był zwolennikiem i praktykował kilka bardzo ciekawych zasad prowadzenia interesu:

1) Etat w firmie to najwyższy forma nagrody za zasługi i oddania firmie i należy się nielicznym - reszta umowy cywilno-prawne, a najlepiej samozatrudnienie.
2) Praktykował Prawo Wylera - Nie ma rzeczy niemożliwych dla kogoś, kto nie musi ich zrobić sam.
3) Ze wszystkimi pracownikami był na "per Ty" gdyż uważał, że "kumplowi się nie odmawia", a objawiało się to w taki sposób:
"Stary no nie wygłupiaj się, że nie możesz zostać tych dodatkowych 3 godzin...", "Stary no ja rozumiem, że (tu wstaw odpowiednio, masz lekarza/jesteś umówiony w sobotę/masz urlop), ale możesz wpaść na te pół dnia", "Stary no wiesz, że by nie było problemu z podwyżką, ale wiesz jak jest...", "No weź się nie wygłupiaj wsiądziesz po robocie w samochód (swój), podjedziesz i sprawę załatwisz. No w 2-3 godzinki obrócisz (150 km w jedną stronę), "Nie wygłupiaj się - tutaj załatwiamy sprawę między kumplami, a ty mi z papierkami na nadgodziny wyskakujesz..."

Koniec-końców zasady nowego prezesa (żeby być ścisłym punkt 1) dosięgły w końcu naszą bohaterkę i z pewnych względów nie za bardzo mogła sobie pozwolić na taką pracę (znowu żeby być ścisłym za pracę za takie wynagrodzenie), i pożegnała się z firmą, odbierając jeszcze kasę za prawie 2 miesiące urlopu, ku wielkiemu niezadowoleniu Pana Prezesa.
Jola znalazła sobie nową pracę w innym mieście, gdzie dostała i lepsze wynagrodzenie i umowę na czas nieokreślony i normalne warunki i zasady funkcjonowania w pracy.

Na jej miejsce przychodziły różne kandydatki, jedna postanowiła zostać bardzo osobistą asystentką Prezesa, a jak jej to nie wyszło to oskarżyła go o molestowanie (z mizernym skutkiem). Kolejna była w typie "nic nie umiem, nic nie wiem, nic nie będę robić, ale mam licencjat, to za mniej niż 2 średnie pracować nie będę...", a trzecia no cóż, mając pełnomocnictwo do składania zamówień w hurtowni, złożyła zamówienia na towar za przeszło 150 tys. netto i odjechała w siną dal po uprzednim odebraniu tego towaru.

Hell Office

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 683 (737)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…