Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#58096

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam na środku średniej wielkości osiedla, w bliskości poczty i głównej drogi wojewódzkiej, opatulonego drogami i gęstą siecią chodników. Innymi słowy: marzenie dla doręczycieli, zarówno pieszych jak i zmotoryzowanych, co świetnie widać po ilości spamu zapychającego mi codziennie skrzynkę pocztową. Niestety nie dotyczy to najwyraźniej ani listonoszy, ani kurierów - z jakiegoś powodu to dla nich jakaś mhroczna dziura. A niestety z racji zamiłowania do elektroniki, drobnych przesyłek przychodzi do mnie całe mnóstwo. Poniżej tylko kilka wybranych cukierków:

1. Pan Listonosz.
Godzina 6.30 rano - nie, nie żartuję - pod domofonem. Otwieram mu, gdyż skrzynka jest w środku - i do tego vis a vis moich drzwi (mieszkam na parterze). Wychodzę więc na korytarz, by wyjąć mu przesyłkę z ręki. Dostaję... awizo. Do ręki. "Nie zastano adresata", a obok godzina - 14.10. Po raz kolejny krążą mi po głowie myśli o zrobieniu Panu Listonoszowi Grunwaldu na twarzy, czy innej Jesieni Średniowiecza. Przecież mam alibi w ręku...

2. Pani z Okienka na poczcie.
W ciągu tygodnia nazbierało się może z 8-10 druczków awizowych, więc hurtem je odbieram w sobotę, bo w tygodniu rozmijam się z godzinami pracy poczty. Zrzucam więc w okienku "ładunek" na blat i natychmiast słyszę:
[pani z okienka] Proszę to zabrać. Nie ma.
[ja] słucham?
[PzO] nie słyszał? Jak trzyma awiza miesiąc, to już wróciły. Następny!
Ja karpik. Po kilku sekundach mnie odetkało
[j] proszę mi wydać awizowane przesyłki.
[PzO] następny mówię!
Idę na bok. Na tablicy numer do Pani Kierownik. Dzwonię. Słyszę dzwonek na zapleczu.
[ja] Dzień dobry, *tutaj opisuję sytuację*, więc proszę o wydanie polecenia służbowego, by PzO raczyła wykonać swoje obowiązki.
[Pani Kierownik] Tak, oczywiście.
Odkłada słuchawkę, jeszcze słyszę westchnienie. Staję w kolejce znowu, widzę, PK jak wychodzi z zaplecza i coś peroruje PzO, po czym wraca do siebie. Staję znów pod okienkiem. Kładę awiza na blacie, PzO zgarnia je jednym płynnym ruchem, po czym... drze je na drobne kawałeczki.
[PzO] Nie będzie mi tu żadna prukwa mówiła co mam robić. Następny!
Ja - karpik. Wycofałem się tyłem, ciesząc się w duchu, że nie zdążyłem podać jej dowodu. Przesyłek nie odebrałem, w następną sobotę już ich nie było - wróciły do nadawców.

3. Kurier Pieniacz
Kupiłem kilka drobiazgów z zagranicy, zapłaciłem kartą (co ważne). Jako miejsce docelowe wpisałem adres miejsca pracy - bo inaczej kurier klamkę by pocałował. Więc radośnie czekam na transport dóbr zakupionych. dwa dni po terminie, w południe telefon. Nieznany numer, włączam nagrywanie (smartfon to jednak fajna rzecz):
[Kurier Pieniacz]: Otwórz żesz człowieku, nie będę tu sterczał przez cały dzień.
[ja] Ale osochozi? To chyba jakaś pomyłka?
[kp] No k***a, otwieraj, bo Ci tą j***ą przesyłkę na śmietnik wyj***ę.
[ja] hmmm, czy pracuje pan w *Znanej Firmie Kurierskiej*?
[kp] taaa. Otwierasz?
[ja] proszę poczekać w recepcji, już schodzę do pana.
[kp] recepcji? Na tym zadupiu? Naćpałeś się?
[ja] yyyy.... a gdzie w takim razie PAN (z naciskiem) jest?
[kp] no jak to gdzie, na *ulica, na której mieszkam*!
[ja] Na ten adres nie zamawiałem żadnej przesyłki. Na inny, *tu podaję adres mojej pracy - w środku miasta wojewódzkiego*, tak.
[kp] a na to zadupie jeździł k***a nie będę.
*klik*
No tak, na paczce jest adres płatnika i adres doręczenia, coby zidentyfikować odbiorcę, bo to przesyłka do rąk własnych. Dzwonię do centrali *ZFK* w celu wyjaśnienia.
[Pani z centrali] Przesyłka została odebrana dwa dni temu. Nie, nie wiedzieli, że przesyłka jest do rąk własnych. Tak, kurier potwierdził zgodność danych. Nie, nie przyjmują reklamacji, bo przesyłka prawidłowo doręczona.
Puszczam więc pani z przez telefon nagranie rozmowy z PK.
[PzC] Tak, przyjmą reklamację. Tak, przesyłka zostanie na pewno doręczona na prawidłowy adres.
Dwa dni później dostaję telefon z recepcji w pracy - kurier. Schodzę, widzę zdenerwowanego pana w skórzanej, obtartej kurtce i wymiętolonych spodniach, z czapeczką firmy *ZFK*.
[ja] dzieńdobbbbuuuuuuch!
nie dokończyłem, bo dostałem paczką. Tak, rzucił ją we mnie (na szczęście to drobna elektronika w folii bąbelkowej - nic potencjalnie smiercionośnego).
[pk - poznałem po głosie] Masz ch***u i udław się nią.
Mina koleżanki za biurkiem - bezcenna.

Te i następne cukiereczki sponsorowali Poczta Polska i *ZFK*.

przesyłki poczta

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (339)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…