Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58165

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Tym razem o klinice weterynaryjnej. Póki co nie podam nazwy, bo sprawa nieskończona.

Listopad 2012:
Nasz wtedy półroczny kot Prot nie ma lewego jądra, zalecane usg w celu ustalenia, gdzie ono w ciałku jest, może go w ogóle nie ma?
Usg: jest jajko spore, w lewej pachwinie, trza wyjąć :)
(tzw. jądro wnętrowskie)

Grudzień 2012:
Kastracja kota Prota. Prawe jajeczko usunięte z moszny, lewe... yyy "No wie Pani, Pani Natalio, no my go nie znaleźliśmy, szukałyśmy baardzo głęboko, jakieś strzępy tego jajka wyjęłyśmy, ale całego nie mogłyśmy zlokalizować".
No dobra, nie ma to nie ma, ufam lekarzom.

Marzec 2013:
Prot zaczyna wyć w nocy, znaczyć teren, kryć siostrę, która właśnie rujki dostała. "Pani Natalio, to normalne, jemu po prostu zostały jeszcze te hormony..." Po czym Prot dostał w zastrzyku ŻEŃSKIE HORMONY.. Ufamy lekarzom. Akurat nastało lato, więc Protu przeszło i myśleliśmy że problem z głowy.

Luty 2014:
Prot się powiększa na pyszczku, wyje cały dzień. W klinice: "Pani Natalio, to normalne, no niektóre koty tak mają pomimo kastracji.." Ufam lekarzom.

10 lutego:
Prot zaczyna kryć siostrę, która (już od roku wysterylizowana) bynajmniej nie ma pojęcia o co kaman bratu i zaczyna warczeć. Ten ją przytrzymuje na siłę! Myślę sobie: o nie! w moim domu żadnych gwałtów nie będzie!! Dzwonię do nowo poznanej znajomej weterynarz. Ta doradza jak najszybsze powtórzenie usg i poleca doktora X najlepszego w Polsce. Ja doznaję olśnienia! To przecież nie kto inny jak doktor X wiele miesięcy wcześniej robił Protu usg! Wtedy znajoma kazała przywieźć kota do siebie, bo jej szef jest chirurgiem i tam na pewno jest jajko, skoro zobaczył je doktor X! Najbliższy termin 14 lutego ;)

11-14 lutego:
Łażę za Protem wszędzie, ale wiadomo: w nocy nie upilnujesz. Mieszkanie śmierdzi jak jasna cholera, zużyłam trzy butelki octu i trzy końcówki od mopa, żeby się tego pozbyć! Kiwi uciekała przed bratem do nas, po prostu chowała się przy mnie. Jedyne co wtedy usłyszałam w klinice, to to, że "no my Pani Natalio nie znalazłyśmy tego jajka, proponuje zrobić badanie moczu, bo to może zapalenie dróg moczowych!!!"

14 lutego:
Zostawiam Prota u znajomej, nie mając wyjścia - muszę zaufać. I tym razem się nie zawiodłam. Szef kliniki jak tylko zobaczył Prota stwierdził, że żadnego usg nie robimy tylko od razu otwieramy. Na moje pytanie dlaczego? stwierdził krótko: Proszę Pani czy widzi Pani powiększoną szyjkę u niego? JA: no tak, myślałam że utył :)
Okazało się że samcom w okresie godowym powiększają się pyszczki, jakby rozszerzają się w bok, podczas gdy kotki mają podłużne smukłe ryjki.

Po południu odebrałam Prota pijanego po narkozie, złego na cały świat;) Dostałam również jego jajko w słoiczku z formaliną, które było dokładnie w tym miejscu, gdzie wskazał na usg doktor X. Wcale nie głęboko, było wyczuwalne jeszcze przed cięciem. Jest w całości a nie w żadnych strzępach i nie mam pojęcia, jak można go było nie zauważyć :/

Nie wiem co na to tamta klinika, ale się dowiem, bo właśnie skończyłam pisać pozew o zwrot kosztów. Kilka stówek poszło się kochać, bo jakieś konowały nie znają się na swojej robocie :/

kot Prot

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 800 (966)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…