Obrona pracy magisterskiej.
Komisja w składzie: promotor, recenzent, prodziekan.
Naprzeciw nich broniąca się magistrantka.
Studentka odpowiedziała już na pytania zadane przez promotora, ten zaś oddał głos recenzentowi. Recenzentem był pewien pan doktor powszechnie znany z wrednego charakteru i megalomanii. Chcąc chyba i tym razem się popisać, spróbował dociąć studentce tymi słowy:
- Przejrzałem sobie tę pani pracę i muszę powiedzieć, że ma pani przerażająco skromną bibliografię. Brakuje klasyki, elementarnych dzieł do omawiania tej tematyki!
Studentka zmierzyła go wzrokiem i zaczerwieniła się, a potem wycedziła przez zęby:
- Gdyby pan doktor zamiast przeglądać, przeczytał moją pracę, to wiedziałby, że w bibliografii umieściłam tylko pozycje cytowane, co zaznaczyłam we wstępie.
Role się odwróciły. Zmieszany recenzent odchrząknął, zadał jeszcze jakieś banalne pytanie i odpuścił.
Praca została obroniona na 5.
Komisja w składzie: promotor, recenzent, prodziekan.
Naprzeciw nich broniąca się magistrantka.
Studentka odpowiedziała już na pytania zadane przez promotora, ten zaś oddał głos recenzentowi. Recenzentem był pewien pan doktor powszechnie znany z wrednego charakteru i megalomanii. Chcąc chyba i tym razem się popisać, spróbował dociąć studentce tymi słowy:
- Przejrzałem sobie tę pani pracę i muszę powiedzieć, że ma pani przerażająco skromną bibliografię. Brakuje klasyki, elementarnych dzieł do omawiania tej tematyki!
Studentka zmierzyła go wzrokiem i zaczerwieniła się, a potem wycedziła przez zęby:
- Gdyby pan doktor zamiast przeglądać, przeczytał moją pracę, to wiedziałby, że w bibliografii umieściłam tylko pozycje cytowane, co zaznaczyłam we wstępie.
Role się odwróciły. Zmieszany recenzent odchrząknął, zadał jeszcze jakieś banalne pytanie i odpuścił.
Praca została obroniona na 5.
uniwersytet
Ocena:
572
(796)
Komentarze