Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#58932

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
O tym jak zostałam potrącona przez motocyklistę.

Historia już trochę stara, miałam wtedy jakoś 14 lat. Jechałam akurat przez las, zmierzając na stację benzynową na rowerze mojego brata.
Za sobą usłyszałam ryk silnika typowego "ścigacza", ale nie przejęłam się tym zbytnio. Zazwyczaj motocykliści omijali mnie i innych rowerzystów szerokim łukiem.

Ten młody człowiek próbował mnie ominąć jak najbliżej się tylko dało. Chciał się chyba popisać lub przestraszyć mnie. Cóż, udało mu się, szczególnie jak manewr mu nie wyszedł i zahaczył o moje przednie koło (całe szczęście, że nie o moją nogę). Jechał na tyle szybko, że koło wygięło się w literę S, a rama pękła od siły uderzenia. Nic mi się nie stało, poza spadnięciem z roweru na cztery litery z dużą siłą.

Sam motocyklista odbił w lewo uderzając w ogrodzenie pobliskiej działki, przetarł je nieco i ponownie odbił w prawo upadając na środek drogi jakieś 50 - 60 metrów ode mnie.
Nawiązał się monolog godny greckiego dramatu:

[Motocyklista]: NO K***A NIE! NO NIE! TY GÓWNIARO ZARAZ ZA TO ZAPŁACISZ! - szanowny pan zaczyna iść w moim kierunku. Ja, czołgam się do tyłu po asfalcie przerażona że to jeszcze nie koniec. Nie myślałam zbytnio co robię.

I co się dzieje? Nie może być! Takie rzeczy się nie dzieją. Akurat podjeżdża radiowóz!
Okazało się, że panowie czatowali na takich co przekraczają szybkość w pobliskiej dróżce i widzieli całe zdarzenie.
Podjechali do motocyklisty, darł się wniebogłosy, machał rękami, wskazywał to na mnie to na swoją maszynę leżącą smutno na drodze. Ja w tym czasie w transie pozbierałam się z miejsca i ściągnęłam rower na pobocze.

Policjanci podjeżdżają do mnie i mówią [P] - policjant, [J] - ja:

[P]: Cała jesteś? - nie pofatygowali się żeby choćby wysiąść i sprawdzić.
[J]: Chyba tak.
[P]: Spowodowałaś wypadek, ale poszkodowany tego nie zgłosi. Możesz iść do domu.

Nie czekali na odpowiedź, po prostu odjechali. A ja, nadal w transie, złapałam rower i ukryłam się w lesie. Kto wie, może pan motocyklista wróci po zapłatę.

I gdzie tu piekielność? W szoku po wypadku ludzie robią różne rzeczy. Mogą mieć obrażenia i nie odczuwać bólu, adrenalina robi swoje. Według mnie obowiązkiem policji powinno być chociaż ustalenie jak się nazywam, gdzie mieszkam. Kontakt z rodzicami? A gdzie tam. Nie mówię już o dokładnym sprawdzeniu czy nic mi nie jest.
Kilka dni po zdarzeniu dowiedziałam się pewnego szczegółu. Motocyklista ma w rodzinie policjanta na wysokim szczeblu :)

Acha i jeszcze jeden smaczek. Po powrocie do domu i przedstawieniu sytuacji, jedyne co usłyszałam od rodziców to 10 minutowa awantura o zniszczony rower mojego brata. Oczko w głowie mojej mamy. To tyle.

droga

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 210 (422)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…