Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59005

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając opowieści związane ze służbą zdrowia, postanowiłam opisać swoją.

Od urodzenia na dekolcie miałam dość duży pieprzyk. Przyzwyczaiłam się, odmawiałam usunięcia ze względów estetycznych, i tak sobie było aż pieprzyk zaczął "żyć własnym życiem".
Gdzieś na początku zeszłego roku zaczął się nieregularnie rozrastać, "pączkować", pojawił się dziwny nalot.
Przestraszyłam się czerniaka, czy innego świństwa, zatem skierowałam się do dermatologa. Znudzona Pani doktor w kwietniu zaprosiła mnie na zabieg na jesieni (to znaczy na kolejną wizytę, na której wystawi skierowanie do chirurga na badanie, który wystawi mi skierowanie na zabieg - oczywiście do samego siebie, na kolejny termin).
Stwierdziłam, że mogę od razu sama zapisać się do chirurga omijając dermatologa, i oczywiście w związku z kolejkami NFZ dostałam się do tegoż we wrześniu. Lekarz, starszy pan o lasce, zbadał, skierował na badanie krwi przeciwciał na żółtaczkę. Wszystko ładnie, na zabieg mam przyjść ostatniego dnia października.
Doczekałam się, odstałam swoje w kolejce, oczywiście z opóźnieniem, wchodzę go gabinetu zabiegowego, pani pielęgniarka przygotowuje mnie do zabiegu - kładę się na kozetce, mam szyję oblepioną serwetami chirurgicznymi.
Leżę tak sobie z 10 minut czekając, aż lekarz skończy obsługiwać pacjentkę w gabinecie obok, oddzielonym otwartymi drzwiami.
Naglę słyszę, jak lekarz krzyczy, żeby wyjść, żeby otworzyć okno, on będzie mdlał, słabo mu!
Pielęgniarka pobiegła na ratunek, próbowała pomóc, w międzyczasie wyszła odwołać resztę pacjentów czekających pod gabinetem, ok 15 osób, a ja dalej leżę na tej kozetce.
W końcu po ok 45 minutach lekarz przychodzi się i pyta mnie, czy kroimy, czy przekładamy. Powiedział, że da radę jeszcze mnie obsłużyć ale mogę zrezygnować. Stwierdziłam, że nie będę czekać kolejnych kilka miesięcy, niech kroi.
Teraz może się to wydawać śmieszne, ale trochę się bałam, czy mi nie poderżnie gardła, czy coś.
To oczywiście nie koniec, trzeba uważać, najlepiej leżeć bez ruchu, za tydzień zdjęcie szwów.
Pomijając, że strasznie się paskudziło, podchodziło ropą, czekałam na termin. Dzień przed wizytą telefon - pan doktor złamał nogę, zapraszamy za tydzień do innego lekarza.

Koniec końców bujam się z tym cały czas, codziennie smaruję maścią, żeby blizna zniknęła, nadal boli. Szczęściem nie było czerniaka, ale co przeszłam, to moje.

Warszawa

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (18)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…