Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59687

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Neverendingstory odsłona 2153543573
6873, czyli kurierzy.
Muszę wysłać coś na drugi koniec kraju naszego pięknego, na pocztę za ciężkie, więc decyzja oczywista - kurier. Ostatnio ciągle mi migają przed oczami auta firmy, która dopiero co weszła na nasz rynek, sprawdziłam więc ofertę. Ceny bardzo konkurencyjne, odbiór kuriera bez konieczności umowy, zlecenie i płatność przez internet. Bajka.
Wypełnione, zapłacone. Dopłacone za opcje awizacji telefonicznej, żeby chłopina na darmo nie jechał, bo sporą i do tego nieprzewidywalną część dnia jestem poza domem.
Czekam.
Dzień odbioru. Domofon. Ot farciarz cwaniaczek, przyoszczędził na telefonie, nie wtopił na paliwie ;)

Dreptamy do garażu, a ten pyta czy duża, czy ciężka itd. Hmmm niby wszystko podane przy zleceniu, ale spoko odpowiadam, niech się nastawi do dźwigania, bo zaparkował daleko;)

K- Ooooo, ale bez tych no naklejek?
J- Tak, przecież Pan miał mieć je ze sobą plus kopie dla mnie na potwierdzenie nadania.
K- No, ale mi nie wydrukowali, nie zdążyli, zapomnieli, no nie dali.
J- I co teraz?
K- To ja wezmę i w bazie obkleimy.
J- Hmmm, a nie pomyli się Panu z inną paczką? A jakieś potwierdzenie, że ją Pan zabrał?
K- Hyhyhy, no też nie mam.
J- Hyhyhy, to dziękuję, nie wydam przedmiotu wartego tysiaka, nie dostając żadnego potwierdzenia. Zapraszam z papierami, oczywiście najlepiej dzisiaj.
K- No dzisiaj to już słońce (?!?!) nie, bo (i tu streszczenie jego planu dnia, bo naturalnie miałam właśnie zapytać co dziś porabia ;) ....)

Paczki oczywiście nie wydałam.
hyhyhy
W każdym razie już wiem skąd takie okazyjne ceny ;/

Odbioru dzień Drugi - dnia pierwszego pamiętnego uprzedzałam pana, że jutro dopiero popołudniu będę w okolicach domu. Minęła 19.00 ...... echooooo. Dzień zalatany, więc odpuściłam.

Odbioru dzień Trzeci - do 12.00 byłam w domu ...eeecha ciąg dalszy. Próba dodzwonienia się do bazy w moim mieście skończyła się fiaskiem. Chwilę później, czyli jakieś pół godziny po moim wyjeździe z domu, dzwoni zaginiony rycerz. ...że jest pod domem, czy wydam paczkę. Brawo, jestem z drugiej strony miasta. Nie wydam. Mogę nagiąć swoją pracę i czas i wrócić, ale to z 20min zajmie. Nie poczeka, bo..... znowu streszczenie dnia, w końcu dzisiaj jeszcze nie pytałam jak tam dzionek mija ;)
Udało się dopiero po 16.00 i tylko dlatego, że sama zadzwoniłam do niego i się przypomniałam. Przemilczę, że pierw zaoferował, bym mu przywiozła paczuszkę gdzieś tam do centrum. Pośmialiśmy się i przybył pod garaż. Nawet z papierami i tym samym zalotnie przewiewnym uśmiechem ;)

Ciekawe jak im pójdzie doręczenie.
Żeby nie zapeszać, firmy z nazwy nie wymienię, napiszę tylko, że czytać można jak świąteczne ciasto bakaliowe ;)
Nigdy więcej.

kurierzy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 384 (464)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…