Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59757

przez (PW) ·
| Do ulubionych
"Ludzki obyczaj ciekawy jest nadzwyczaj".

Zaczął się okres komunijny. Na Piekielnych zapewne już opisano to w tomach, ale wiecie, jak to jest: co innego przeczytać o tym, co część rodziców dzieci komunijnych wtedy wyprawia, a co innego doświadczyć tego na własnej skórze niejako.

W sąsiedniej klatce schodowej mieszka rodzina z trójką dzieci. Umownie nazywam ten układ rodziną, bo pani ma troje dzieci z różnymi partnerami, ale nie oceniam, bo każdy żyje jak chce i nie o to chodzi w historii. To, co jest ważne to fakt, że matka nie pracuje, obecny partner matki zarabia najniższą krajową a pani pożycza od sąsiadów (od pieniędzy po żywność) na długo przed "pierwszym". W małych blokach ludzie na ogół się znają. Ma to swoje dobre i złe strony, gdyż jakaś tam solidarność międzyludzka i pomoc sąsiedzka istnieje ale w zamian "wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi".

Za dwa tygodnie, w niedzielę najstarsza pociecha tej pani przystępuje do Pierwszej Komunii. Tydzień temu spotkałam wspomnianą sąsiadkę w sklepie. No i oczywiście pożaliła się, że pierwsza komunia to taki wielki wydatek, a ona jeszcze nie ma sukienki dla małej (w miejscowym kościele obowiązuje wolna amerykanka w kwestii mody komunijnej). Wysłuchałam, wróciłam do domu, po czym wykonałam szybki telefon do jednej ze starszych kuzynek, której córka przystępowała do komunii w ubiegłym roku.

Kuzynka bez trudu zgodziła się oddać sukienkę po córce. Po sukienkę pojechałam, oddałam do pralni (choć kuzynka po uroczystości i tak ją oddała do pralni, a potem rzecz przez rok wisiała w pokrowcu w szafie, ale pomyślałam, że dziewczynce miło będzie otrzymać rzecz odświeżoną). Sukienka naprawdę słodka, ale dostosowana do komunii, a nie do wizerunku miniaturowej panny młodej, do tego wianuszek i rękawiczki - ładne ale skromnie gustowne.

Zaopatrzona w komunijne ciuszki kilka dni temu zawitałam w progi sąsiadki. Sąsiadka sukienkę obejrzała. Po czym oddała ze słowami, że "za skromna". I ona wzięła pożyczkę, tzw. "chwilówkę" i sukienkę kupi. Szczęka opadła mi do podłogi, ale pożegnałam się, biorąc z powrotem wzgardzoną sukienkę.

Powiedzcie, co trzeba mieć w głowie, by brać "chwilówkę" po to, by kupić za ciężkie pieniądze nową sukienkę do komunii a la "Hollywood diva/cygańska panna młoda", jeśli na co dzień nie ma się na chleb? U nas normą było, że sukienka z jednej dziewczynki służyła drugiej dziewczynce, która do Komunii szła w następnym roku.

A efektem, który wkurzył mnie najbardziej są złośliwości szerzone przez sąsiadkę, której chciałam zrobić dobrze. Podobno przyniosłam jej jakiś "stary łach". Cóż. "Stary łach" wzięła ode mnie sąsiadka z dołu, dla wnusi, która w przyszłym roku ma komunię, bo sukienka naprawdę ładna, śnieżnobiała i w dodatku ani grosza nie kosztuje. Niech się wnusi dobrze nosi w tym dniu.

Refleksja: narzekamy, ze Komunia to taki wielki wydatek, szukamy winnych w kosmosie, w kościele, w klerze. Ale nieraz bywa tak, że sami sobie te wydatki narzucamy porzucając zdrowy rozsądek i wszelki umiar w wydatkach. I kolejna refleksja: z pomocą komuś należy się trzy razy zastanowić, bo dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

Komunia

Skomentuj (101) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 868 (974)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…