Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#60139

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś już czas temu pomagałem wujkowi i chrzestnej w przeprowadzce. Z powodu krótkiego urlopu i małego dziecka chcieli się uporać w góra dwa dni. Pech chciał, że sprawdzona firma przeprowadzkowa akurat w tym czasie nie mogła się pojawić, więc wujek znalazł inną w internecie. Zadzwonił odpowiednio wcześniej przed akcją i dokładnie opisał co ma zostać przewiezione. Dziwne było to, że nikt z firmy nie przyjechał choćby obejrzeć mebli, żeby rozplanować jakoś przewóz, no ale szef stwierdził telefonicznie, że wszystko się zmieści, więc okej.
Nadszedł dzień przeprowadzki. Firma miała się pojawić o 14. Pojawili się koło 15:30 po ponaglającym telefonie wujka. Pomijam już fakt, że w tym czasie wujek mógłby zrobić jeden obrót swoim samochodem w celu przewiezienia części kartonów zamiast bezczynnie czekać (firma miała przewieźć głównie meble o większych gabarytach).
W końcu pojawili się... przyjeżdzajac nieco już wiekowym busem.
Dwóch młodych chłopaczków, z czego jeden bez rękawic roboczych. Na sam widok wujek pobladł, miał nadzieję na raz wszystko zabrać, ale bus był zwyczajnie za mały. Problem stanowiła szafa z litego drewna, która miała szyby w drzwiach.
No nic, jedziemy windą na 4 pietro (chwała Bogu, że była winda), panowie wchodzą, wujek wylicza co zabieramy i widać na ich twarzach lekkie zmieszanie. Doszli do tego samego wniosku co wujek, że wszystko nie zmiesci, ale zaczęli powoli coś wynosić. W międzyczasie wujek wykonał kolejny telefon do szefa i go delikatnie opier.. opieprzył.
Z połową sofy poszło im gładko, problem zacząl się ze wspomnianą szafą. Lite drewno trochę waży, dodatkowo szyba, na która trzeba uważać. Oj nie szło im, nie wiedzieli jak mają do tego podejść. Oczywiście nie posiadali żadnych sznurów. W końcu we czterech przestawiliśmy szafę na stary ręcznik, na którym wyjechała po parkiecie do windy. Do busika szafa nie zmieściła się gdy chcieliśmy położyć ją na boku, więc trzeba było ją położyć na plecach. W drzwiczkach szyby, więc na szafę nie położymy już nic. W ten spośob połowa busa pozostała pusta. Przy okazji jeden z gości wygadał się, że on tylko dorabia, na studiach jest i doświadczenia prawie nie posiada.
Nic to, ile sie dało jeszcze miejsca w busie wypełnić to upchaliśmy kartonami i jedziemy. Ja z wujkiem samochodem, oni po nas. Adres znają, więc nie musieliśmy specjalnie ich kierować. Wujek zgubił ich w lusterku (mimo wszystko wolał kontrolować co robią), więc zatrzymał się na parkingu, poczekał jak przejadą i za nimi. Nie zorientowali się, że za nimi jedziemy, więc po drodze próbowali zatrzymać się do sklepu po fajki. Jak tylko zobaczyli za sobą wujka, od razu ruszyli dalej...
Dojechali, rozpakowaliśmy jakoś tego busa (ręcznik znów w ruch) po czym my z wujkiem musieliśmy zostać i rozpakować jeszcze auto wujka. Oni mówia, że szef do nich dzwonił i kazał im brać pieniądze oddzielnie za każdy transport (wujek wcześniej jak opieprzał szefa dogadał się. że zapłata tylko za czas pakowania i wypakowania, bo do nowego mieszkania godzina drogi, a on nie będzie płacił za to, że wszystko na raz nie weszło do busa). Wujek wsciekły, dzwoni do szefa, że przecież on teraz zapłaci za jeden przejazd i mu uciekną. Szef twardo, że nie uciekną, że się tylko boi, że wujek coś będzie kombinował... i wcale się nie dziwie, że się bał, bo pewnie doskonale wiedział jaką fuszerkę odwalił.
Ale wyjścia za bardzo nie było, wujek zapłacił za ten jeden przejazd. Rozpakowaliśmy auto, wracamy do starego mieszkania, oczywiście panowie zniknęli. Szybki telefon do szefa. "Będą, będą, tylko pewnie przerwę zrobili". Ta, jasne...
Po pół godziny czekania kolejny telefon do szefa, tym razem bez odzewu. Tak wkurzonego wujka to dawno nie widziałem. Złapał jeszcze telefon służbowy, którego szef nie miał zapisanego, zadzwonił, szef odebrał, coś zaczał się tłumaczyć, poszedł niby dzwonić do tych pracowników, ale w słuchawce było słychać: "k*rwa, to znowu ten ch*j dzwoni.". Wujek z natury jest raczej spokojny, ale jak to uslyszał to go krew zalała. Nawrzucał gościowi ile się dało, po czym walnał słuchawką.
Koniec jest taki, że wszystko opóźniło się o tydzień, ale wujek tym razem mogł już zamówić sprawdzoną firme, która błyskawicznie się ze wszystkim uwineła.
Kto by się spodziewał takiego zachowania, zwłaszcza że konkurencja w branży duża.

PS. Jedyne pocieszenie w tej całej sytuacji: panowie tak nieporadnie uciekli, że zapomnieli ledwo napoczętej folii stretch, którą położyli w starym mieszkaniu (taka folia nie należy do najtańszych).

Wrocław. przeprowadzka

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (231)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…