Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#60162

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wielka wojna kierowców z rowerzystami. Czyli- ulubiony temat Taty Psychopaty.

Jak wiadomo, wczoraj cała polska prywatna komunikacja czterokołowa zamarła na jakiś czas. Główne arterie miasta zostały opanowane przez tysiące rowerzystów. Kierowcy, którzy tego dnia niebacznie wybrali się w drogę, stali w gigantycznych korkach klnąc na czym świat stoi. Piesi na chodnikach też klęli, bo rowerzyści nie przejmowali się takimi drobiazgami, jak zmiana świateł na przejściach dla pieszych. Paradoksalnie, ścieżki rowerowe były puściuteńkie.

Nie przeczę, że jazda na rowerze jest częścią zdrowego stylu życia. Popatrzmy jednak, jak to w naszym kraju jest propagowane i rozwiązywane (na przykładzie mojego miasta):

1. Rowerzyści tłumaczyli się, że wczoraj nie korzystali ze ścieżek rowerowych zafundowanych im przez miasto obok głównych arterii, gdyż było ich zbyt wielu. Czyli rozumiem, że jeśli będzie korek to i ja mam prawo zjechać autem na ścieżkę rowerową, gdyż aut jest zbyt wiele? Jak egalitaryzm, to egalitaryzm.

2. Na jednym z ruchliwych i niebezpiecznych węzłów komunikacyjnych pojawiły się piktogramy symbolizujące rower. Jeden z pasów ruchu mają dzielić kierowcy i rowerzyści. Nie bardzo wyobrażam sobie rowerzystę jadącego obok autobusu, czy Tira. Na szczęscie blisko tegoż węzła jest szpital. Co za idiota to wymyślił?

3. Uświadamianie rowerzystom na każdym kroku, że są najważniejsi na jezdni. Proszę wyobrazić sobie jednopasmówkę łączącą trzy potężne osiedla, wąską i krętą. Kilka dni temu był tam znów gigantyczny korek, gdyż w peletonie jechał rowerzysta, ktorego za diabła nie da się tam wyprzedzić bo kręto i wąsko a z naprzeciwka płynie nieprzerwanie strumień aut. Do niedawna był tam znak zakazujący jazdy rowerem, co było uzasadnione. Teraz jesteśmy terroryzowani przez rowerzystów, którzy "mają prawo". Cud boski, że do tej pory był tam tylko jeden wypadek przy wyprzedzaniu rowerzysty.

4. Brak znajomości i egzekwowania w jakikolwiek sposób znajomości Kodeksu Drogowego przez rowerzystów (część z nich). W połączeniu z wmawianym im statusem króla szos to niebezpieczna mieszanka. Dlaczego kierowcy muszą mieć prawo jazdy/ OC a rowerzysta, jako uczestnik ruchu drogowego nie musi? Przed wyjazdem na jezdnię powinien mieć choć kartę rowerową poprzedzoną egzaminem teoretycznym i praktycznym. Tak by nakazywała logika.

5. Zamiast wybudować więcej ścieżek rowerowych, latwiej jest napuścić kierowców na rowerzystów i odwrotnie. Podgrzać emocje, sprawić, by jedni drugim wygrażali pięściami i nawzajem obwiniali się o nietolerancję i zlośliwość. I to działa, bo sama zaczynam mieć uczulenie na widok rowerzysty na jezdni.

Stale nam się serwuje szwedzki czy duński "rowerowy" styl zycia. Tylko jakoś zapomniano, że w Szwecji czy Danii nie ma wielkich aglomeracji miejskich, post industrialnej infrastruktury, więc łatwiej tam dotrzeć wszędzie rowerem. Jest też inny styl życia. Jeśli ja jednocześnie studiuję i pracuję a we wszystkie miejsca muszę dotrzeć szybko i z potrzebnymi mi materiałami to dla mnie ( i nie tylko, bo ilu rodakow lata z pracy do pracy?) auto jest jedynym wyjściem.

No a co do samego zdrowia to nie wiem, czy rowerzystom jest miło wdychać na jezdni to, co wydobywa się z ukladu wydechowego setek samochodów. Za zdrowe to nie jest, obawiam się. Propagowanie jazdy na rowerze? Jak najbardziej. Ale PO konkretnych rozwiązaniach komunikacyjnych. Dość już pozorowanych działań.

Skomentuj (67) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 140 (288)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…