Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#60241

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
SMOK POKONANY

Ależ to brzmi! Lecz jeśli komuś ,choć raz, udało się się zawstydzić awanturnicę sklepową z gatunku mohair commando (nie lubię tego określenia i uzywam go tylko dlatego by pomóc czytelnikowi zwizualizować główną bohaterkę opowiadania), ten doceni i zrozumie.

Na naszym osiedlu jest warzywniak- solidny, w murowanym budyneczku, przestronny i dobrze zaopatrzony. Niestety, rzadko mi tam jest po drodze, więc siłą rzeczy, nie bardzo orientuję się w panujących tam zwyczajach. Zwykle obsługują tam dwie lub trzy panie, bo i kas jest trzy. Zwyczajowo jest tam jedna kolejka, a klienci podchodzą na zmianę do akurat wolnej kasy (co ważne dla historii). Kto korzysta regularnie z warzywniaka, ten wie. Niestety- nie ja. Robiłam tam zakupy kilka razy i zawsze trafiałam na porę, w ktorej co najmniej jedna kasa była wolna.

Wczoraj zajechałam tam po czereśnie. Dwie kasy czynne. Akurat obie kończa obsługiwać klientów. Ustawiłam się przy najbliższej. Przy sąsiedniej, jako następny klient, stała starsza pani z najwyraźniej upośledzoną dziewczynką i za nią starsza pani mohair, która jeszcze sobie wybierała warzywka ze skrzynek. Pani przede mną została obsłużona jako pierwsza, więc podchodzę i proszę panią sprzedawczynię o zważenie mi pół kilograma czereśni. Nagle jak ktoś mnie nie szarpnie za ramię! Jak nie zacznie ujadać, że tu obowiązuje jedna kolejka, że jakaś g**niara nie będzie jej się wciskać, że jestem bezczelna i niewychowana, parę słów o mojej matce- wszystko wywrzeszczane przez panią mohairową. I że teraz jej kolej. Obie kasjerki początkowo zaskoczone, szybko odzyskały rezon i "moja kasjerka" uśmiechnęła się i odpowiedziała spokojnie: "Ma pani rację, więc teraz kolej tej pani" (wskazała na panią z dziewczynką przy sąsiedniej kasie, przy której poprzednia klientka wciąż pakowała swoje zakupy).

Mina mohairowej- bezcenna. Z mordem w oczach przepuściła i panią i dziewczynkę, nie omieszkawszy przedtem wymruczeć (ale już ciszej) kilku słów na temat upośledzenia malej, będącego skutkiem puszczalstwa jej matki a i ja nie wytrzymałam i spokojnie spytałam: " I po co było się tak awanturować?". "Ja się nie awanturuję!", odwrzasnęło babsko. Po czym zostawiło siatki z wybranymi warzywkami, przeklęło na trzy pokolenia wprzód wszystkich obecnych w warzywniaku i triumfalnie wyszło.

Skoro babsztyl się nie awanturował to chyba nie chciałabym widzieć, jak się zachowuje, gdy to robi. Skąd się biorą tacy ludzie, lub jak mawiają: "gdzie się taki ulung?"

scenki rodzajowe

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (49)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…