Czytałam ostatnio sporo historii o piekielnych uczniach/studentach co przypomniało mi o moim piekielnym korepetytorze.
Kilka lat temu szykowałam się do matury, miałam ten "zaszczyt" być pierwszym po latach rocznikiem zdającym obowiązkową maturę z matematyki. Nie miałam nigdy wybitnych problemów z tym przedmiotem, jednak wraz z początkiem roku szkolnego postanowiłam poszukać korepetytora, który pomoże mi przygotować się do egzaminu. Na jednym z portali znalazłam ogłoszenie, oddzwoniłam, bardzo miły pan opowiedział mi wszystko o sobie, że wykształcenia jest fizykiem, ale matematyka to jego wielka pasja i tak dalej. Umówiłam się z nim na pierwszą lekcję. Jeśli chodzi o samą matematykę to nie było żadnego problemu, naprawdę dużo się nauczyłam, przynajmniej na kilku pierwszych lekcjach.
Piekielność mojego korepetytora na początku poległa na tym że jego kolejną pasją była bioenergoterapia. W związku z czym już na początku zasugerował przemeblowania bo "tak jak tu mamy siedzieć przy tym stole to nic z tego nie będzie". Olałam te sugestie, ale przez całą lekcję musiałam wysłuchiwać że z energią tu jest źle, że ustawione jest źle, że żyły wodne, sranie w banie. Na początku mi to nie przeszkadzało, jednak kiedy w trakcie lekcji dał mi zadania a sam poszedł zwiedzać mieszkanie trochę mnie wcięło. W ramach wyjaśnień tłumaczył, że chciał tylko sprawdzić, bo on czuje że tu jest coś zablokowane, że z energią coś nie tak. Zaproponował że następnym razem zabierze ze sobą sprzęt i sprawdzi nam to dokładniej. I tutaj skończyły się moje korepetycje.
Pan był oczywiście zaproszony, ale przez bite dwie godziny łaził po mieszkaniu z jakimś wahadełkiem i bączył coś pod nosem, że "niedobrze, oj niedobrze". Jego teorii musiała wysłuchiwać moja mama bo ja zostałam uraczona stertą zadań. I tak mama dowiedziała się że:
1. Łóżko rodziców jest w takim miejscu że umarł w butach, jak mama śpi od lewej to już w ogóle cud że żyje. Dlaczego? No bo taka energia.
2. Nie dziwne że mam problemy z matematyką (przypominam że żadnych wielkich problemów nie miałam, chodziło głównie o przygotowanie do matury), bo ustawienie mebli w moim pokoju powoduje u mnie zanik zdolności logicznego myślenia.
3. Przy okazji mojego pokoju musiał napomknąć, mimo że to nie jest sprawa energii, że komputer stoi za blisko grzejnika i narażam się tym na kradzież danych i generalnie pozwalam się szpiegować bo w grzejnikach właśnie są montowane urządzenia do szpiegowania i wszyscy są szpiegowani. W dalszej wypowiedzi na temat szpiegowania mama dowiedziała się że mrówki są tresowane przez Rosjan i puszczane w świat i dlatego właśnie Rosja to mocarstwo.
4. Lodówka jest już w ogóle do wyrzucenia ponieważ firma, która ją wyprodukowała to firma, która jest prowadzona przez "Żydów satanistów", którzy tak robią te lodówki żeby nawet najbardziej ekologiczne produkty po pobycie w tej lodówce stają się zatrute.
I po tym dniu już więcej się nie spotkaliśmy. Sama ta jego paranoja mogłaby mi nie przeszkadzać, gdyby nie fakt że zamiast mnie uczyć, dawał mi zadania do samodzielnego rozwiązania i opowiadał o mrówkach- szpiegach Putina. Co prawda korepetytor jeszcze przez jakiś czas dzwonił i pytał czy może nam jeszcze jakoś pomóc ale zbyłam go w końcu mówiąc, że po tym czego się od niego dowiedziałam to chyba nie potrzebuję korepetytora ale egzorcysty.
Kilka lat temu szykowałam się do matury, miałam ten "zaszczyt" być pierwszym po latach rocznikiem zdającym obowiązkową maturę z matematyki. Nie miałam nigdy wybitnych problemów z tym przedmiotem, jednak wraz z początkiem roku szkolnego postanowiłam poszukać korepetytora, który pomoże mi przygotować się do egzaminu. Na jednym z portali znalazłam ogłoszenie, oddzwoniłam, bardzo miły pan opowiedział mi wszystko o sobie, że wykształcenia jest fizykiem, ale matematyka to jego wielka pasja i tak dalej. Umówiłam się z nim na pierwszą lekcję. Jeśli chodzi o samą matematykę to nie było żadnego problemu, naprawdę dużo się nauczyłam, przynajmniej na kilku pierwszych lekcjach.
Piekielność mojego korepetytora na początku poległa na tym że jego kolejną pasją była bioenergoterapia. W związku z czym już na początku zasugerował przemeblowania bo "tak jak tu mamy siedzieć przy tym stole to nic z tego nie będzie". Olałam te sugestie, ale przez całą lekcję musiałam wysłuchiwać że z energią tu jest źle, że ustawione jest źle, że żyły wodne, sranie w banie. Na początku mi to nie przeszkadzało, jednak kiedy w trakcie lekcji dał mi zadania a sam poszedł zwiedzać mieszkanie trochę mnie wcięło. W ramach wyjaśnień tłumaczył, że chciał tylko sprawdzić, bo on czuje że tu jest coś zablokowane, że z energią coś nie tak. Zaproponował że następnym razem zabierze ze sobą sprzęt i sprawdzi nam to dokładniej. I tutaj skończyły się moje korepetycje.
Pan był oczywiście zaproszony, ale przez bite dwie godziny łaził po mieszkaniu z jakimś wahadełkiem i bączył coś pod nosem, że "niedobrze, oj niedobrze". Jego teorii musiała wysłuchiwać moja mama bo ja zostałam uraczona stertą zadań. I tak mama dowiedziała się że:
1. Łóżko rodziców jest w takim miejscu że umarł w butach, jak mama śpi od lewej to już w ogóle cud że żyje. Dlaczego? No bo taka energia.
2. Nie dziwne że mam problemy z matematyką (przypominam że żadnych wielkich problemów nie miałam, chodziło głównie o przygotowanie do matury), bo ustawienie mebli w moim pokoju powoduje u mnie zanik zdolności logicznego myślenia.
3. Przy okazji mojego pokoju musiał napomknąć, mimo że to nie jest sprawa energii, że komputer stoi za blisko grzejnika i narażam się tym na kradzież danych i generalnie pozwalam się szpiegować bo w grzejnikach właśnie są montowane urządzenia do szpiegowania i wszyscy są szpiegowani. W dalszej wypowiedzi na temat szpiegowania mama dowiedziała się że mrówki są tresowane przez Rosjan i puszczane w świat i dlatego właśnie Rosja to mocarstwo.
4. Lodówka jest już w ogóle do wyrzucenia ponieważ firma, która ją wyprodukowała to firma, która jest prowadzona przez "Żydów satanistów", którzy tak robią te lodówki żeby nawet najbardziej ekologiczne produkty po pobycie w tej lodówce stają się zatrute.
I po tym dniu już więcej się nie spotkaliśmy. Sama ta jego paranoja mogłaby mi nie przeszkadzać, gdyby nie fakt że zamiast mnie uczyć, dawał mi zadania do samodzielnego rozwiązania i opowiadał o mrówkach- szpiegach Putina. Co prawda korepetytor jeszcze przez jakiś czas dzwonił i pytał czy może nam jeszcze jakoś pomóc ale zbyłam go w końcu mówiąc, że po tym czego się od niego dowiedziałam to chyba nie potrzebuję korepetytora ale egzorcysty.
korepetytor
Ocena:
354
(424)
Komentarze