Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61436

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To, że NFZ jest piekielny wszyscy wiedzą. Ale że aż taki bałagan w najprostszych sprawach u nas panuje - nie wiedziałam.

Jedna z bliskich mi osób jest w ostatnim stadium choroby terminalnej. Jak to wygląda - każdy wie. Chory leżący, nie ma siły ruszyć ani ręką ani nogą a choroba czyni błyskawiczne spustoszenie w organizmie. Tak, czy inaczej, raz w tygodniu trzeba pacjenta przewieźć na oddział pobytu dziennego w szpitalu. Dopóki chory w miarę był w stanie się poruszać- dojeżdżał taksówką. Niestety, teraz nie jest w stanie wstać o własnych siłach. Więc norma, że trzeba załatwić transport medyczny na ten jeden dzień w tygodniu w trybie zlecenia stałego. Niby proste.

O nie. To by było za piękne. Nikt nie był w stanie udzielić mi informacji, kto (w sensie jaki lekarz) ma wystawić na ten transport zlecenie. Lekarz pierwszego kontaktu odsyła do lekarza specjalisty do szpitala. Lekarz specjalista ponownie do lekarza pierwszego kontaktu. Ping-pong. Odgłos piłeczki tenisowej.

Oczywiście żaden nie wyda na piśmie, że odmawia wydania zlecenia. Ok, idę do NFZ po informację. Pani w NFZ naprawdę miła, stara się pomoc, ale nie jest w stanie, bo jeśli pacjent jest objęty stała opieką specjalisty to wydaje specjalista. Ale jeśli zlecenie nie następuje bezpośrednio po hospitalizacji (a chory już zakończył kolejny pobyt w szpitalu) to lekarz pierwszego kontaktu. Żaden z punktów ustawy chyba nie łączy chorego pod stała opieką specjalisty i chorego po hospitalizacji w jedną osobę bo dwa punkty wzajemnie się wykluczają. W końcu pani z NFZ wygrzebuje numer do rzecznika praw pacjenta szpitala. I wreszcie jakieś światełko w tunelu. Pani rzecznik z pomocą pani kierowniczki radzą, by specjalista w szpitalu wydał opinię, że chory jest pacjentem kliniki XX,oddziału dziennego i nie jest w stanie poruszać się o własnych siłach oraz, że tego transportu naprawdę potrzebuje. Głupie trochę... chory w ostatniej fazie choroby terminalnej naprawdę nie jest za ruchliwy. Wreszcie sprawa transportu (przy pomocy pani rzecznik i pani kierowniczki - miłe i naprawdę życzliwe kobitki) zostaje załatwiona.

Uwaga. Załatwienie transportu dla terminalnie chorego w ostatniej fazie choroby na zabiegi przedłużające i podtrzymujące mu życie zajęło....3 dni latania, jeżdżenia i nerwów. Gdyby nie pomoc pani rzecznik i pani kierowniczki zapewne musiałabym wieźć chorego na wózku. Zimą byłoby łatwiej, bo położyłabym na sankach - chory siedzieć już też nie jest w stanie. Ludzie - gdzie ja żyję?

tansport medyczny

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 376 (458)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…