Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#61760

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może i średnio piekielne, ale mam wrażenie,że lekarze są ostatnio trochę zbyt wyluzowani.

1. Jeśli są wśród czytelników fani serialu "Mad Men", przypomną sobie zapewne scenę, w której ginekolog badający Peggy Olson kopci peta prawie pod jej spódnicą. W czasie ostatniej wizyty pani ginekolog bez stresu piła sobie gorąca kawę w czasie badania mnie na "samolocie".
Chyba w ogóle niezbyt lubi się pracą przejmować, bo na wszystkie pytania dotyczące nowych, przepisanych przez nią leków odpowiadała:"No, ja nie wiem", "To nieważne","przejrzy sobie pani instr8ukcje, może będą obrazki", "a to ma dla pani znaczenie?", "nie może sobie pani poczytać na jakimś forum?"
Dodam,że nie pytałam o skutki rozszerzania się kosmosu ani filozofię egzystencjalną, tylko o efekty uboczne, wskazania co do mojej wady serca a więc i o łączenie z innymi lekami oraz o sposób stosowania.

2.Odkąd pamiętam mam problemy ze skórą, skłonność do atopowych zapaleń i tym podobnych przyjemności, jednak wyjątkowo dokuczliwa i błyskawicznie rozszerzająca się wysypka zaniepokoiła mnie bardzo i skłoniła do odmarszu do dermatologa w trybie pilnym. I słusznie, gdyż dopadła mnie bardzo przykra i zaraźliwa pasożytnicza choroba skóry, którą siłą rzeczy podzieliłam się z osoba dzielącą ze mną łoże. Receptę dostałam razy dwa, kuracja przeprowadzona. Jednak po tych wszystkich trudach - tygodniach śmierdzenia maścią siarkową jak dno piekieł, praniu i prasowaniu wszystkiego, ewakuowaniu mieszkaniowego kota przed opryskiem mebli - pomyślałam,że może warto by się upewnić,czy jesteśmy już zdrowi, żeby nie trzeba było tego wszystkiego jeszcze raz powtarzać.
Niestety, był to okres urlopowy, mój dermatolog na zasłużonym odpoczynku, a terminy do innych kosmiczne - na ogół dłużej niż pół roku, rekord - luty 2016.
Udało mi się jednak zdobyć termin u pani doktor,do której można się dostać tylko dlatego, że panie rejestratorki przepełnia wstręt do odbierania telefonów, a ja w desperacji zaczęłam przybytki NFZ wizytować osobiście.
Stawiliśmy się z towarzyszem niedoli na badanie i pani doktor przyjęła nas hurtowo, jednak kiedy dowiedziała się, przez co przeszliśmy, stanowczo zabroniła nam siadać na plastikowym krzesełku ani dotykać czegokolwiek. Nie odczuła też potrzeby obejrzenia nas ubranych ani tym bardziej w negliżu. Pomimo poinformowania jej o zakończeniu leczenia na wszelki wypadek przepisała jeszcze jedną dawkę super drogiego leku i wyraziła pragnienie uwolnienia się od naszego towarzystwa.
Na prośbę, aby przy okazji rzuciła okiem na dziwnie zmienione znamię (czerniaki lubią letnie słońce, a pewien typ chłopa trudno wypchnąć do lekarza tylko po to,żeby pokazał pieprzyk:) odrzekła,że to się trzeba umówić na osobną wizytę, i to jak się wyleczymy, bo ona się nie chce zarazić. Widać idea jednorazowych rękawiczek jeszcze nie postał w jej umyśle.

służba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (277)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…