Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#62389

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Chomiczki (mam nadzieję, że dobrze odmieniłem) -http://piekielni.pl/62339 przypomniała mi pewną historię z przed ponad dekady. Początkowo miało być w formie komentarza, ale wyszło by za długo.

O ile Chomiczka pisała o paniach które uważały, że z tytułu posiadania potomstwa należą im się jakieś dodatkowe względy, o tyle ja napiszę o panach którzy w swoim mniemaniu posiadali inny handicap który uważali za podstawę do dodatkowych wymagań - mianowicie ich zdaniem to, że pochodzili z miejscowości odległych od miejsca pracy.

Powyższy fakt w ich mniemaniu upoważniał ich do posiadania dodatkowych praw odnośnie grafiku, czasu pracy, punktualności itp.

Firma pracowała w trybie 24/7/365, a nasza praca była 2 zmianowa po 12h (6-18 i 18-6), jak nietrudno się domyśleć prowadzony był grafik dyżurów. Zespół liczył 6 osób plus kierownik który pracował w trybie normalnym (pon-pt po 8h). „Góry” nie interesowało jak to będzie zrobione obsadzenie miało być ciągłe do tego stopnia, że wyjście do toalety, albo po kawę było traktowane jako wielka niedogodność, a ustawowa 20 minutowa przerwa jako fanaberia ustawodawcy zagrażająca ciągłości funkcjonowania.

Połowę zespołu stanowiła „ludność napływowa”, która miała wielkie problemy z przychodzeniem do pracy w weekendy czy święta, długie weekendy to temat na osobną historię, bo oczywiście kierownik ma zrobić tak żeby 4-5 dni wolnego wynikało z grafiku, bez naruszania urlopów.
W całej tej „komedii” najbardziej piekielni byli kierownicy (przez trochę ponad 1,5 roku pracy, przeżyłem dwóch), i ile pierwszy po prostu dał się zastraszyć i wejść sobie na głowę (bo opowieści typu „jak mi nie dasz wolnego, to ja sobie załatwię L4 na 2 tygodnie i sam będziesz zasuwał na nockach” trafiały chyba mu do wyobraźni), o tyle drugi był po prostu kanalią do tego również „słoiczkiem” który wykazywał się pełnym zrozumieniem dla „towarzyszy niedoli”, albo chciał po prostu miejscowym pokazać kto tu rządzi (ja po 3 miesiącach jego „kierownikowania” rzuciłem papierem)

Kilka przykładów

1)„Wojny grafikowe” Sytuacja która jak sinusoida co 2π do zera, wracała pod koniec każdego miesiąca.
„Jak to ja mam przyjść do pracy w weekend, ja chciałem do domu jechać. A co Vege nie może przyjść na te dwie zmiany on z Warszawki jest …”
„Co mnie to interesuje, że Paweł ma zjazd na studiach w ten weekend, ja się już u siebie umówiłem, to innych co na miejscu są tu nie pracują, dlaczego ja mam przychodzić”
„No i co z tego, że praca jest w takim trybie, to nie ma tu osób z Warszawy którzy weekend mogę przyjść”
„Dlaczego ja mam nocną zmianę w piątek? Ja chciałem na weekend do domu pojechać, ja 200 km mam do przejechania”
„Co mnie obchodzi okres urlopowy, ja potrzebuje 5 dni wolnego z rzędu bo muszę rodzicom przy wykopkach pomóc”

2)Spóźnienia - sytuacje permanentne w każdy poniedziałek rano, albo w każdą niedzielę wieczorem – i nie był to „kwadrans akademicki”
Telefon od „kolegi” z pracy o 5:30 – „Vege spóźnię się – za ile będę- nie wiem dopiero do Radomia dojechałem – oj nie przesadzaj w wawce mieszkasz masz blisko, zdążysz się wyspać”
Ta sama osoba - „Vege ale jakie 10 minut się spóźnisz, ja do domu jadę dzisiaj – nic mnie nie obchodzi, że korki”

3)Luźne traktowanie godzin pracy – w wyznaczonych godzinach to muszą pracować miejscowi, mnie to nie dotyczy.
Koleś który dojeżdżał ze Skierniewic
„Ja bym chciał żeby jak ktoś mnie zmienia rano to żeby przyjeżdżał na 5:30 bo ja wtedy na wcześniejszy pociąg zdążę”
Pytanie od „kolegi” jak schodziłem z nocki czy mogę go dzisiaj o 15 zmienić bo on do domu jedzie i zdziwienie ”no przecież w wawce mieszkasz kawałek masz do domu tą zdążysz się wyspać”

4)Dyżury telefoniczne – pomysł nowego kierownika po telefonie w ciągu godziny miałeś być w pracy – dyżury telefoniczne dotyczyły tylko 3 „miejscowych”
„mnie nie interesuje, że masz wesele siostry masz dyżur telefoniczny” – akcja z kolegą.
„No i co z tego, że masz urlop zgodnie z planem ja Ci go nie podpiszę, w sylwestra i nowy rok masz dyżur telefoniczny” – po tym jak zadzwonił 31.12 o 16:30 jak ja byłem w drodze na imprezę i go poinformowałem, że w takim razie biorę urlop na żądanie, bardzo szybko pożegnałem się z firmą.

Praca

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (298)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…