Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62607

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wreszcie się nauczyłam, żeby nie zatrudniać nikogo z polecenia.
Potrzebowałam barmana, a on miał doświadczenie i pracował jako "supervisor" w innej knajpie. Sprawiał wrażenie ogarniętego, komunikatywnego człowieka.
Na początku nawet się starał, sprzątał, ogarniał, można było na niego liczyć. Sielanka trwała jakiś miesiąc.
A potem... to go plecy bolą, to nerki, pęcherz, ma katar, oczy pieką. Każdej zmiany coś innego, byle tylko mieć usprawiedliwienie.

W lokalu zaczęło robić się coraz... brudniej. No bo jak nie sprzątasz porządnie, to jak ma być?
Nie działały prośby, groźby, wydawanie poleceń. Po prostu nic. A nie mogłam go tak po prostu zwolnić, bo nie miałam kim go zastąpić (jakieś fatum z rekrutacją).
Nadeszła niedziela. Ruchu BRAK. On siedem godzin siedzi przy komputerze. O 22 coś się stało, że zabrakło internetu, więc postanowił zamknąć knajpę.
Przychodzę i widzę, że przez te siedem godzin nie zrobił absolutnie NIC. Tak jakby w ogóle go nie było.
Wkurzona zostawiłam dosadną listę porządków na następną zmianę. Przychodzę kolejnego dnia i... Mateusz postanowił się zemścić.

Niby czysto. Nawet dałam się nabrać, że może usłyszę jakieś "przepraszam".
Poczekał na moment jak przy barze będzie siedziało pełno ludzi. Niepostrzeżenie ubrał się w kurtkę, spojrzał na mnie i z odległości 3 metrów rzucił we mnie kluczem od knajpy... I wyszedł.
Pff... kompetentny "supervisor".
P.S. A z kasy ukradł 200zł.

Kraków

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 481 (599)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…