Hostel, jesienny wieczór. Nocna zmian od 22:00. Siedzę sobie przy biurku i przeglądam papiery. Godz. 22.10 - przychodzi gość i oto rzecze:
- Zimno mi.
- Proszę?
- Zimno mi, mam zimny grzejnik w pokoju.
- Jak numer pokoju?
- Pan nie wie kto jest w którym pokoju?
Uśmiecham się, bo zawsze jestem miły i uśmiechnięty.
- Nie, 10 minut temu zacząłem zmianę.
- Cztery, pokój cztery. Zimno jest w pokoju i okno jest otwarte.
No trochę mi szczęka opadła, ale staram się tego po sobie nie poznać. Jako, że ruchu żadnego, postanowiłem być uczynnym pracownikiem i poszedłem z panem do pokoju.
- Proszę bardzo - mówi pan - okno otwarte, zimno jest.
- Nie ma sprawy, zamknę okno - już sam nie wiem jaki poziom absurdu osiąga ta sytuacja.
- Ależ nie... będzie duszno.
- Mhm... to może je zamknę i rozszczelnię.
- Byłoby wspaniale.
Pan jegomość zdaje się być człowiekiem o wysokiej kulturze, co akurat sobie cenię i dlatego przymykam oko na jego małe fanaberie. Jak zaproponowałem, tak zrobiłem. W drzwiach roztropnie zapytałem czy mogę jeszcze w czymś pomóc, po uzyskaniu odpowiedzi przeczącej, życzyłem dobrej nocy i poszedłem do recepcji. Po pół godzinie wraca Pan.
- Wciąż mi zimno, niech pan pójdzie do pokoju i sam to poczuje.
Poszedłem. Upału nie było, ale na pewno ciężko określić tę temperaturę jako "zimno". Nasz klient nasz pan, podkręcam grzejnik. Wyczuwając sytuację, proszę Pana o chwilę i przynoszę mu dodatkowy koc, na wszelki wypadek. Noc przebiega pomyślnie.
Następnego dnia mam popołudniową zmianę, szef przychodzi do mnie i mówi, że była na mnie skarga. Ja oczy jak pięć złotych i pytam o treść. Miły Pan z czwórki skarżył się, że w nocy wchodziłem do jego pokoju i majstrowałem przy oknie i kaloryferze, przez co był "upał wprost nie do zniesienia". Oczywiście opowiedziałem szefowi jak było naprawdę. Szef uśmiechnął się i powiedział, że dobrze wszystko zrobiłem. No, chociaż jeden normalny.
- Zimno mi.
- Proszę?
- Zimno mi, mam zimny grzejnik w pokoju.
- Jak numer pokoju?
- Pan nie wie kto jest w którym pokoju?
Uśmiecham się, bo zawsze jestem miły i uśmiechnięty.
- Nie, 10 minut temu zacząłem zmianę.
- Cztery, pokój cztery. Zimno jest w pokoju i okno jest otwarte.
No trochę mi szczęka opadła, ale staram się tego po sobie nie poznać. Jako, że ruchu żadnego, postanowiłem być uczynnym pracownikiem i poszedłem z panem do pokoju.
- Proszę bardzo - mówi pan - okno otwarte, zimno jest.
- Nie ma sprawy, zamknę okno - już sam nie wiem jaki poziom absurdu osiąga ta sytuacja.
- Ależ nie... będzie duszno.
- Mhm... to może je zamknę i rozszczelnię.
- Byłoby wspaniale.
Pan jegomość zdaje się być człowiekiem o wysokiej kulturze, co akurat sobie cenię i dlatego przymykam oko na jego małe fanaberie. Jak zaproponowałem, tak zrobiłem. W drzwiach roztropnie zapytałem czy mogę jeszcze w czymś pomóc, po uzyskaniu odpowiedzi przeczącej, życzyłem dobrej nocy i poszedłem do recepcji. Po pół godzinie wraca Pan.
- Wciąż mi zimno, niech pan pójdzie do pokoju i sam to poczuje.
Poszedłem. Upału nie było, ale na pewno ciężko określić tę temperaturę jako "zimno". Nasz klient nasz pan, podkręcam grzejnik. Wyczuwając sytuację, proszę Pana o chwilę i przynoszę mu dodatkowy koc, na wszelki wypadek. Noc przebiega pomyślnie.
Następnego dnia mam popołudniową zmianę, szef przychodzi do mnie i mówi, że była na mnie skarga. Ja oczy jak pięć złotych i pytam o treść. Miły Pan z czwórki skarżył się, że w nocy wchodziłem do jego pokoju i majstrowałem przy oknie i kaloryferze, przez co był "upał wprost nie do zniesienia". Oczywiście opowiedziałem szefowi jak było naprawdę. Szef uśmiechnął się i powiedział, że dobrze wszystko zrobiłem. No, chociaż jeden normalny.
hostel
Ocena:
809
(863)
Komentarze