Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63439

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Ho Ho Ho!

Praca w święta.
Póki mogę, dorabiam sobie. A to ulotki, a to inwentaryzacje, a to paradowanie w stroju śnieżynki w Galerii Handlowej i rozdawanie cuksów.

W zeszły weekend trafiła mi się oferta pracy, polegająca na "reklamowaniu i/lub sprzedaży produktów promocyjnych na terenie przynależącym do rejonu przedsiębiorstwa w stroju Mikołajki".

Za dwa dni płacili brutto trzy stówy, okazja niezła, więc wysłałam mejla w piątek i czekam. W sobotę rano telefon, mam się stawić tu i tu, podpiszemy umowę i od godziny 15. pracuję.

No okej, ale halo. Jakie przedsiębiorstwo, jaki strój, powtarzam pytania zawarte w moim mejlu do państwa, przyjadę, ale co mam zabrać? I gdzie będę pracować?

Mam się dowiedzieć na miejscu, brać nic nie mam.

Szukam mapki w Internecie, sprawdzam dojazd, nic mi adres nie mówi, a i nazwiska osoby dzwoniącej nie znalazłam. Ale pojechałam, ekwipunek na kilka godzin przechadzania się wzięłam.

Na miejscu typowy biurowiec, ładna recepcja, winda, znajduję numerek, pukam i wchodzę.

Dwie dość młode panie siedzą za biureczkami, uśmiechy od ucha do ucha, przedstawiam się, byłyśmy umówione, wiadomo.

Od razu tu dowód, tam legitymacja, umowę do wypełnienia wyciągają, mam najpierw podpisać, a one dane moje zaraz wpiszą, ale halo, pytam jeszcze raz, na CZYM konkretnie polega praca i JAKI strój mam nosić i GDZIE mam chodzić.

Panie ple ple, mówią to samo co w Internecie, "reklamowanie...terenie przynależącym.." ple ple, pani podpisze tu umowę i tu zaznaczy, i od razu będzie mogła pani jechać, ple ple.

I umowa na biurko, długopis niemal w rękę mi włożony i z szerokim uśmiechem pani czeka.

A ja czytam.

I wyczytałam. Strój mikołajki miał polegać na założeniu czerwonej czapki z pomponem. Za którą musiałam zapłacić, czy raczej: cena czapki zostałaby mi odjęta od tych zarobionych trzystu. W zawrotnej kwocie 25 złotych.

Ale, ale, co do zarabiania. Pieniądze wypłacone miały być tylko i wyłącznie wtedy, gdy osiągnęłabym "próg procentowy przekraczający 20% dziennej normy", czyli: jeśli namówiłabym odpowiednią liczbę osób. Jeśli nie, pieniędzy nie dostanę wcale, choćbym cały dzień pracowała i ludzi namawiała, bo dzienna norma to równie dobrze może być pięć osób, a równie dobrze sto, bo norma nie była podana.

A co miałabym wciskać? U-BEZ-PIE-CZE-NIA. Tak okazyjnie, na święta, naciągać ludzi. W "rejonie przynależącym", czyli łazić po blokach tam, gdzie sobie szefo upatrzył, że powinnam łazić.

Danych swoich nie dałam, umowy nie podpisałam, wyszłam.

Ho Ho Ho!

biurowiec

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 843 (877)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…