Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#64058

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Całkiem niedawno, bo trochę ponad miesiąc temu, zmarł mój tata. Był w relatywnie młodym wieku i było to dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. Wsparcie od rodziny i znajomych było ogromne, ale to nie dlatego tutaj piszę. Najbardziej piekielnym, co mnie spotkało, była interakcja z kobietą, która wcześniej ubezpieczała oba rodzinne samochody.

Po załatwieniu najważniejszych spraw, tuż po pogrzebie postanowiłem dowiedzieć się, co należy zrobić z ubezpieczeniem jednego z samochodów (Opel Corsa), jako, że był zapisany na taty imię i nazwisko. Wśród dokumentów znalazłem wizytówkę kobiety, która się tą sprawą wcześniej zajmowała, więc - w miarę logicznie myśląc - postanowiłem zapytać o poradę specjalistki. Jako, że działo się to w godzinach mojej pracy, wymiana następowała mailowo.

Napisałem wiadomość, w której opisałem niedawne zdarzenie i zapytałem wprost, co zrobić, skoro samochód jest ubezpieczony na tatę. W odpowiedzi dostałem kondolencje i informacje, że ubezpieczenie drugiego z samochodów (Merivy) kończy się następnego dnia i trzeba coś z tym zrobić.

Tutaj nadmienię, że mama, wykorzystując kończącą się umowę o ubezpieczenie, przeniosła się do innej firmy, o czym poinformowała w/w panią od ubezpieczenia w oficjalnym piśmie o rezygnacji (wszystko według procedur).

Odpisałem więc, podając powyższą informację, oraz dodając, że piszę również odnośnie drugiego samochodu (Corsy), którego ubezpieczenie skończy się dopiero za pół roku.

W odpowiedzi otrzymałem informację, że pani w następnym mailu wyśle mi dokumenty, które mam podpisać, aby przedłużyć ubezpieczenie do Merivy. Zdziwiło mnie to bardzo, ale odpisałem szybko, aby mi takich dokumentów nie wysyłała, bo Meriva została już przeniesiona do innej "ubezpieczalni". Co więcej, jako, że nie jestem właścicielem samochodu, chciałem tylko zasięgnąć informacji, bo podpisywać dokumentów nie mogę w tej kwestii.

Tutaj przez dłuższy czas nie otrzymałem odpowiedzi. Zamiast tego, otrzymałem telefon od mamy, że dzwoniła pani od ubezpieczenia. Zdziwiłem się, ale słuchałem dalej. Dostałem ochrzan, że Pani zaoferowała mi się z pomocą, że próbuje mi pomóc przedłużyć ubezpieczenie, a ja ją w niemiły sposób zbyłem. Nie dość, że Pani sama się zainteresowała i pierwsza nawiązała kontakt (mnie też ta wieść zdziwiła), ja byłem obcesowy i odmówiłem współpracy.

Napisałem więc do Pani kolejnego maila, w którym zapytałem, o co chodzi. Dodałem, że ja pierwszy się skontaktowałem, że pytałem tylko o informacje, jako że decyzji sam podjąć nie mogę i zapytałem, dlaczego zdecydowała się zadzwonić do mamy.

W odpowiedzi dostałem maila o treści mniej więcej takiej:
"Jestem po rozmowie z P.[imię mamy], jeśli nie jest Pan upoważniony do podejmowania decyzji, to do ustaleń odnośnie drugiego pojazdu, o którym pisaliśmy również nie powinien się Pan kontaktować. Jeśli mama ma jakieś pytania to proszę o kontakt z jej strony, a nie z pańskiej, choć adres emaliowy pewnie od kogoś Pan otrzymał, więc nie sądzę, żeby tak do końca P. [imię mamy] nie wiedziała, że się Pan ze mną kontaktuje. Kończymy."

Przyznam się, że mnie zatkało. Do dziś nie mogę uwierzyć w takie zachowanie poważnej agentki ubezpieczeniowej.

usługi ubezpieczenie samochód

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 417 (501)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…