Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66223

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od zeszłego roku mieszkam z pewnymi ludźmi na wynajmowanym mieszkaniu. Byłam nimi zachwycona, wszystko dało się ustalić i obgadać. Niestety tylko w teorii.
Mały wstęp - uczyłam się do niedawna w trybie dziennym, więc mogłam pracować tylko w weekendy. Nie to, że pieniędzy mi zawsze brakowało, raczej starczało na styk.

Sytuacja I
Umówiliśmy się, że oni karmią mnie (przez problemy z żołądkiem jem bardzo mało), a ja karmię zwierzęta. Całkiem fajna opcja.
Jak zwykle kupiłam oddzielną karmę dla kotów, oddzielną dla psów. Dostałam ochrzan od mojej współlokatorki, bo jej york i shih tzu nie jedzą psiej karmy, bo jest zła.

Sytyacja II
Lubię sprzątać i żyć w porządku. Chociażby jako takim. Przy 4 osobach na mieszkaniu, gościach przychodzących codziennie, 3 psach i 4 kotach utrzymanie czystości wymaga odrobiny pracy.
Po 6 godzinach samodzielnego sprzątania, lekko poirytowana poprosiłam o pomoc. Oczywiście, odpowiedzią było "nie". Dlaczego? Bo oglądają serial.
Godzinę później mieli przyjechać do nich znajomi. Samodzielne sprzątanie ukończyłam w czasie łącznie liczącym 8 godzin.

Sytuacja III
Po kilku takich "sytuacjach II" zaczęłam sprzątać tylko swój pokój, prać swoje ubrania i, tak, wiem, to dziecinne, od drzwi wejściowych myłam ścieżkę prowadzącą do mojej "jaskini". Efekt? Smród niemiłosierny, worki ze śmieciami stojące w mieszkaniu po kilka tygodni, zgniła warstwa jedzenia w zlewie i cała łazienka zawalona śmierdzącym praniem. Nie wytrzymałam. Czyste, poskładane ubrania moich współlokatorów czekają na łaskawe wniesienie ich do pokoi od 4 dni. A zajmują 3-osobową kanapę w pokoju.

I ostatnia sytuacja, o której napiszę, a mogłabym napisać o tym książkę.
Sytuacja IV
Gotują bardzo tłusto. Odbija się to na ich wyglądzie, u mnie odbiło się na żołądku i cerze. Zaczęłam gotować sobie sama. Dogadałam się też ze swoimi kumplami i braćmi (wolę towarzystwo męskie), że oni kupują, ja gotuję, jemy razem. O dziwo obie strony zachwycone, zero problemów. Po kilku dniach na spokojnie uświadomiłam moich piekielnych, że już nie będę karmić ich pupili. Zaczęła się wojna, trwająca do dziś. Dostałam nakaz trzymania swoich zwierząt zamkniętych w moim pokoju. Koty mają od groma zabawek, a z psem spędzam dużo czasu na dworze. I jakkolwiek nie powinno mnie to interesować, to nie mogę zrozumieć jak można zostawić swoje psy ujadające, bez grama wody na kilka godzin oraz sprzątać kocią kuwetę raz na dwa tygodnie. Usłyszałam również, że głodzę swojego psa, bo nie ma suchej karmy (zalecenie weterynarza - przygotowywać psu jedzenie samemu, bo po parwowirozie ma strasznie delikatny żołądek i łapie rozwolnienie po suchej karmie).

Podsumowując - uważaj, z kim masz zamiar zamieszkać. A cudowny trójkącik wzajemnej adoracji zniechęcił mnie do mieszkania z kimś.

wspollokatorzy mieszkanie

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (28)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…