Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66463

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prowadzę małą firmę projektową, głównie wod-kan, ale także trochę hydrotechniki.
Niedawno zgłosił się do mnie klient kończący budowę pensjonatu. Potrzebował projekt przyłącza wodociągu i kanalizacji oraz "jeszcze taki drobiażdżek - zobaczy pan na miejscu".

Przyjeżdżam. Przyłącza to nie problem - długie (ponad 800m w linii prostej do sieci), ale bez niespodzianek. Ale za to "drobiażdżek" po prostu zwalił mnie z nóg:

W dolnej części ogromnej działki płynął malutki strumień, więc pan inwestor, żeby na czas budowy mieć wodę, sobie go spiętrzył. I to dość "konkretnie" - zalana powierzchnia to na oko jakieś 5-7 arów. Teraz potrzebuje projekt, żeby to zalegalizować. Mówię, uczciwie, że tego nie da się zalegalizować. Co więcej, moja znajomość tamecznych RDOŚ-u* I RZGW** wskazuje, że jeżeli "dzikie" spiętrzenie wyjdzie na jaw to pan - w najlepszym wypadku - zapłaci drakońską karę. Pan jednak się upiera, że "sprawa jest już omówiona w RZGW i Urzędzie Melioracji. Wszystko mi przyklapną, potrzebuję tylko projektu technicznego". Znam te instytucje, więc trudno mi w to uwierzyć, ale pan nie daje się przekonać. Chce projekt techniczny i już.

Dwa dni później mamy podpisać umowę. Pan przychodzi z prawnikiem i propozycją tekstu umowy. Objętość imponująca - 28 stron (zwykle podobne umowy to maks 6-7). Zaczynam czytać. Umowa skonstruowana jest na zasadzie zagadania - przepisane definicje wszelkich użytych zwrotów, treść "dygresyjna"- co kawałek odwołanie do dalszych lub wcześniejszych punktów. Dlatego czytanie idzie mi powoli, co niezmiernie irytuje pana inwestora "wszystko jest tak jak się umawialiśmy, a ja nie mam całego dnia". Ta nerwowość wzbudza moje podejrzenia. I faktycznie zasadne: z pokrętnej treści i piętrowych odwołań wynika nie tylko to, że warunkiem rozliczenia umowy jest uzyskanie pozwolenia wodnoprawnego oraz pozwolenia na budowę (na co jak już pisałem nie ma żadnych szans) ale także to, że biorę pełna odpowiedzialność, za już wykonaną samowolkę...

Pytam czy taka interpretacja jest właściwa i mówię, że na wszelki wypadek zadzwonię po mojego prawnika. Panowie bez słowa zbierają papiery i wychodzą.
Mam nadzieję, że nie znajdą naiwnej ofiary.

Podkarpacie

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 715 (747)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…