Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66753

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od dawna już zaglądam na tą stronę i postanowiłam opisać swoją ,,piekielną,, historię.
Pewnego dnia z ukochanym wybraliśmy się w podróż ponad 500 km do moich rodziców. A że jestem osobą zwierzolubną i w takim kierunku jestem też wykształcona postanowiłam pomóc pewnej ,,koleżance,, w transporcie pieska z miejsca X do Wawy. Na początku wszystko ładnie pięknie inna dziewczyna odbierze pieska z dowolnego miejsca Wawy które ja wyznacze.I tu zaczyna się piekielność nie dość że musiałam sama załatwiać wszystko z 3 osobami z czego dziewczyna z Wawy pisała do mnie z dwóch numerów i na końcu nie wiedziałam kto do mnie pisze to jeszcze pieska mi przywieziono 1,5 godziny wcześniej niż było to planowane ! Ja jeszcze w ,,walizkach,, w tu dzwoni dziewczyna że ona już czeka z pieskiem! Mówię jej że jeszcze umawiam się z dziewczyną z Wawy która nagle oburzona mi pisze że do tego miejsca które ja wyznaczyłam ona ma 2 h drogi i ciężko jej będzie (chociaż ma samochód), po godzinie negocjacji wkurzona na maxa zrezygnowałam i wysłałam na wszystkie numery że niestety nie dam rady na takich warunkach zabrać pieska i go tam dowieść. Wszystkie wygrażały i sypały klątwami że nie zdam egzaminów! co ze mnie za technik ?Że będą musiała psa na bruk wyrzucić! Że mają nadzieję że mnie nigdy w gabinecie vet nie spotkają! itp.
Miałam ogromne wyrzuty sumienia ale co mogłam zrobić...nie było mnie stać nadrabiać 2 h drogi żeby zawieść psa ,a po drugie to miało być po drodze...
Sama nie wiem komu bardziej zależało na dobru tego pieska.
Morał z tego taki ,,Daj palec wezmą całą rękę,,
PS. To mój pierwszy wpis jeśli jest coś nie jasne to proszę napisać, postaram się poprawić :)

NN Zwierzakowo

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…