Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67301

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jednym z moich obowiązków w nowej pracy jest pilnowanie dzieci na wewnętrznym placu zabaw. Piłki, maskotki, zjeżdżalnie, kolorowanki, bieganina, krzyki, skarżypyty i płacze - wszystko jak na każdym placu zabaw.

Dzieci wchodzą za furtkę z naklejką i bransoletką, bawią się przez około godzinę i są odbierane przez rodziców. Przed wejściem wkładają swoje rzeczy (buty, bluzy) do pudełka, a rodzice wypełniają formularz i podpisują regulamin.

No właśnie, regulamin. Jednym z punktów jest to, że dzieci nie mogą mieć na sobie żadnych przedmiotów wartościowych (telefony) ani takich, które albo mogą się zniszczyć albo stanowić zagrożenie dla innych dzieci. I tak jak w przypadku okularów, które są zwykle niezbędne, rodzic podpisuje oświadczenie, że ponosi za nie odpowiedzialność, tak wszystkie kolczyki i wisiorki powinny zostać zdjęte. Tak stanowi regulamin i nie chodzi tutaj o to, że kolczyk się zgubi, ale że dziecko może przypadkiem zahaczyć o coś, bądź inne może pociągnąć i wyrwać kolczyk z ucha. Zapewne każdy z Was ma koleżankę, której się to przytrafiło w dzieciństwie.

Jako, że jestem nowa trzymam się regulaminu dosyć ściśle. I choć na sztyfty można czasem przymknąć oko (zwłaszcza jeśli dziewczynka jest młodsza, a więc mniej biegająca, takie częściej rysują i bawią się pluszakami) lub po prostu ich nie zauważyć, tak kolczyki wiszące są prawdziwym zagrożeniem.

Wczoraj spowodowało to małą awanturę. Mieliśmy komplet dzieci, kolejne czekały na swoją kolej. I pojawia się ona, matka dwójki. Była następna w kolejce, podaje formularze. Przyjmuje je i wypisuję naklejki i bransoletki, podaję pudełka i patrzę na około siedmioletnią dziewczynkę. W uszach miała długie na około trzy centymetry, błyszczące kolczyki. Poprosiłam o ich zdjęcie, co spotkało się z protestem matki. Matki, nie dziewczynki. Oto co usłyszałam:

1) Nigdy wcześniej nie musiałyśmy zdejmować kolczyków - możliwe. Możliwe, że inni pracownicy nie przestrzegają regulaminu, bo go nie znają, albo ignorują. Ale ja nie chcę być odpowiedzialna za ewentualne braki w strukturze ucha.

2) Na innych placach zabaw nie każą zdejmować - śmiało, można pójść na inny plac zabaw.

3) Ja nie wyjmę kolczyków - więc córka nie wejdzie na plac zabaw.

4) Ona nic sobie nie zrobi - możliwe że kobieta ufała swojemu dziecku, ale większość dzieci w tym wieku na placu zabaw dostaje "szaleju" i nie zwraca uwagi na nic. A tego, że inne dziecko nie pociągnie za błyszczący kolczyk, nikt nie jest w stanie zagwarantować.

Kobieta bardzo się rozemocjonowała, zażądała zwrotu formularzy (bo ona nie będzie udostępniać danych osobowych) i odeszła, by wrócić jeszcze dwa razy, mówiąc mi że jestem niepoważna i by w końcu powiedzieć magiczne słowa:

5) napiszę na panią raport!

Gorąco ją do tego zachęciłam. Regulamin placu zabaw jasno stanowi w tej sprawie i nie mam sobie nic do zarzucenia. Kwestia kolczykowania dzieci jest sporna, ale to wszystko zależy od rodziców, nie będę mówiła nikomu co ma, lub czego nie ma robić ze swoimi dziećmi, jednak jeśli to ja mam później odpowiadać na ewentualne uszkodzenia, to wolę zadbać o to, by w ogóle do nich nie doszło.

plac zabaw

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 474 (524)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…