O nadopiekuńczych matkach i ich synkach opowieści było mnóstwo, więc nie wiem na ile piekielna będzie ta historia. Mną trochę wstrząsnęła ponieważ nie miałam pojęcia, że coś takiego naprawdę ma miejsce i nie są to jakieś przesadzone bajeczki.
Wczoraj mój luby opowiadał mi o swoim koledze z pracy. Wydawać by się mogło – zwyczajny chłopak, lat trzydzieści. Mieszka dalej z rodzicami, no ok, zdarza się i tak. Ale, ale... Ostatnio przyznał się, że jego wypłata nie wpływa na jego konto, a konto jego mamusi, która rozporządza jego zarobkami, tj. wydziela mu odpowiednie kwoty, jeśli jest taka potrzeba. Mało tego, któregoś razu szanowna mamusia, w trosce o swojego synka przyszła do jego szefa, żeby zapytać jak synuś sprawuje się w pracy, czy wszystko w porządku i nie sprawia problemów.
Okazało się również, że tenże kolega nie wie nawet ile zarabia, bo wszystko i tak przelewane jest przecież na konto jego mamy, a skoro mama reklamacji nie zgłasza, to zapewne jest OK.
Gdzie tu piekielność? Ano w tym, że chłopak chyba zatrzymał się w okresie szkolnym, tyle że zamiast ocen, do domu przynosi pieniążki. A mama zamiast na wywiadówki, przybywa na spytki do szefa. Zastanawiam się tylko jak biedak poradzi sobie, gdy mamusi zabraknie, bo dziewczyny oczywiście nie ma i pewnie mieć już nie będzie, bo która zgodzi się na walkę z troskliwą mamusią?
Drogie Mamy, nie róbcie kalek ze swoich synusiów.
Wczoraj mój luby opowiadał mi o swoim koledze z pracy. Wydawać by się mogło – zwyczajny chłopak, lat trzydzieści. Mieszka dalej z rodzicami, no ok, zdarza się i tak. Ale, ale... Ostatnio przyznał się, że jego wypłata nie wpływa na jego konto, a konto jego mamusi, która rozporządza jego zarobkami, tj. wydziela mu odpowiednie kwoty, jeśli jest taka potrzeba. Mało tego, któregoś razu szanowna mamusia, w trosce o swojego synka przyszła do jego szefa, żeby zapytać jak synuś sprawuje się w pracy, czy wszystko w porządku i nie sprawia problemów.
Okazało się również, że tenże kolega nie wie nawet ile zarabia, bo wszystko i tak przelewane jest przecież na konto jego mamy, a skoro mama reklamacji nie zgłasza, to zapewne jest OK.
Gdzie tu piekielność? Ano w tym, że chłopak chyba zatrzymał się w okresie szkolnym, tyle że zamiast ocen, do domu przynosi pieniążki. A mama zamiast na wywiadówki, przybywa na spytki do szefa. Zastanawiam się tylko jak biedak poradzi sobie, gdy mamusi zabraknie, bo dziewczyny oczywiście nie ma i pewnie mieć już nie będzie, bo która zgodzi się na walkę z troskliwą mamusią?
Drogie Mamy, nie róbcie kalek ze swoich synusiów.
mamusia
Ocena:
644
(680)
Komentarze