Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68300

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Weselna, choć niekoniecznie wesoła historia pochodząca z wiarygodnego źródła, zamieszczona na piekielnych za pozwoleniem głównej poszkodowanej.
Będzie o zemście po latach, trochę ku przestrodze.

Pewni państwo po wielu latach narzeczeństwa postanowili wyprawić weselicho. Do zobowiązań pani należały m.in. sprawy typu ogarnięcie menu, wystrój sali czy znalezienie kamerzysty. Do pana zaś należało znalezienie fotografa, zespołu, wozu ślubnego itd.

Nadszedł dzień wesela.
Wszystko dopięte na ostatni guzik, wszyscy wykonawcy stawili się punktualnie, goście i pogoda dopisali, a po pięknej mszy nadszedł czas na huczną imprezę. I wszystko byłoby niemal idealnie, gdyby nie pewien incydent (nie znajduję tutaj lepszego określenia), mający miejsce trzy miesiące później, który zapewne pozostanie młodym solą w oku na długie lata.

Otóż w dniu ślubu okazało się, że kamerzysta, a właściwie kamerzystka załatwiana przez panią młodą okazała się dawną wielką miłością pana młodego, o czym pani młoda nie miała zielonego pojęcia, zaś pan młody próbował się tym faktem nie przejmować w trakcie wesela.
Pani młoda nie miała również pojęcia o tym, że jej (już) mąż, porzucił panią kamerzystkę kilka miesięcy po zaręczynach i to właśnie dla niej. O tym pani młoda dowiedziała się zaraz po poprawinach, gdy kamerzystka i fotograf skończyli swoją pracę.

Niefortunnym splotem okoliczności okazało się również to, że nikt z bliskich młodego o tej dawnej miłości nie wiedział, ani jej nie kojarzył (po ślubie zmieniła nazwisko, przytyło jej się, zmieniła fryzurę). Gdyby tak było, to być może sprawa z filmowaniem potoczyłyby się nieco inaczej.

Nadszedł dzień odbioru zleconego "dzieła" przez młodych (ok 3 miesiące po weselu). Pani kamerzystka nie miała zamiaru spotkać się z młodymi osobiście, w związku z czym wysłała na spotkanie kolegę, o czym poinformowała młodych mailowo. Kolega miał jedynie podrzucić DVD do domu młodych i pokwitowanie odbioru z podpisem. Kolega powinność spełnił, i tyle go widziano.

Młodzi z ekscytacją zaprosili na oglądanie kilka najbliższych osób, by wspólnie z nimi powspominać i obejrzeć długo wyczekiwane weselne DVD (..co moim zdaniem jest straszną głupotą).
Ich oczom ukazał się fachowo obrobiony, kilkugodzinny reportaż weselny, na którym było widać wszystko i wszystkich... za wyjątkiem państwa młodych. Jeśli już byli widoczni, to tylko do wysokości kolan, lub tylko jakieś fragmenty ich ciał balansujących podczas tańca.
Najwyraźniej zemsta najlepiej smakuje na zimno.

*A teraz kilka faktów, które ujrzały światło dzienne już po wszystkim.

Młodzi oczywiście próbowali się skontaktować z kamerzystką, jednak na darmo. Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieli się, że porzucona narzeczona wyjechała z mężem za granicę zaraz po weselu, biznes w Polsce zwinęła i słuch po niej zaginął. Być może młodzi będą jej szukać i dochodzić swoich praw co do wykonanej usługi videofilmowania.
Nie zmieni to jednak faktu, że jeśli coś nie zostało nagrane, to po prostu tego nie ma i nie będzie. Nawet jeśli jakimś cudem coś wywalczą to drugi raz wesela mieć nie będą, by móc je ponownie nagrać. Pani młoda bardzo przeżywa tę stratę i trudno jej się dziwić.

Co do pana młodego, to chyba nie wpadł na to, że osoba rzucona, zawsze będzie tą która pamięta i cierpi dłużej i bardziej. Panu młodemu wydawało się pewnie, że po pani kamerzystce to wesele spłynęło jak po kaczce, bo gdyby było inaczej pewnie znalazłby się jakiś kamerzysta awaryjny do uwiecznienia najbardziej strategicznych momentów wesela typu przysięga czy pierwszy taniec...

Swoją drogą dobrze, że pan fotograf nie okazał się jakimś dawnym kochankiem pani młodej, jak np. kamerzysta w "Weselu" Smarzowskiego.. Przynajmniej zdjęcia mają profesjonalne.

Wesele - kamerzysta

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 220 (398)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…