Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68428

przez ~mamykotapsota ·
| było | Do ulubionych
Kilka dni temu zaadoptowaliśmy kota. Kot jak kot, zwykły dachowiec, znaleźliśmy ogłoszenie, pojechaliśmy zobaczyć i wzięliśmy mruczka.

Staraliśmy się nie iść na żywioł tylko najpierw dokładnie posprawdzać wszelkie ogłoszenia z okolicy i obejrzeć kotki osobiście. Trafiłam na ogłoszenie od pani, która napisała, że "Do oddania za darmo 3 małe, czarne kocurki, matka dachowiec, ojciec pół-pers, oddajemy bo mamy małe dziecko." No to super, proszę o więcej zdjęć, zdjęcia przychodzą na maila dosłownie po chwili. Wpadł mi w oko jeden z kotów, wysyłam zdjęcia do męża.

Okazuje się, że "pani z ogłoszenia" to jakaś sąsiadka teściów, warunki w domu określane jako "patologia", syf, smród, brud. Koty i inne zwierzęta mnożą się na potęgę i nie mają później co z nimi zrobić (sprawę już zgłosiliśmy odpowiedniej organizacji).

Mąż stwierdził, że powinniśmy odpuścić i poszukać gdzieś indziej. Napisałam do pani, że jednak podziękujemy.

Na drugi dzień dzwoni do mnie teściowa z pretensjami, że oczerniam biedną kobietę, twierdzę, że ma "złe koty", a tak w ogóle to mam się do niej tak nie odzywać bo to jej znajoma, i ona sobie nie pozwoli na takie coś.

Ale... Ale, że jak?

Kota ostatecznie wzięliśmy od pani mieszkającej niedaleko nas na wsi.

miasto na śląsku prawie wiocha

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (76)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…