Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68981

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem kto był piekielny .... nie mam pojęcia.

Otóż zaraz po ukończeniu liceum szukałam pracy. Zero doświadczenia czy kwalifikacji.
Nie zostawiałam cv w mopsie.... a tu nagle dzwoni MOPS z cudną informacją, że szukają kogoś do pomocy przy odrabianiu lekcji z dwójką chłopców, którzy mają w tymże ośrodku przyznaną opiekunkę. Wszystko fajnie - biorę, ale zaznaczam że chcę się najpierw rozeznać. Informuję od razu dzwoniącego że uprawnień do opieki jako takich nie mam.

Następnego dnia przemiła pani w samych plusach mówiła o rodzince do której miałabym przychodzić. Opiekuńcza mama powołała na świat pięcioro ( właściwie sześcioro - była w ciąży), każde o innym nazwisku - ot tak, dla urozmaicenia.
Nie wina dzieci - nie wnikam.

Dom był jednym pokojem w dużym socjalnym bloku. Pokój jak pokój ... na planie kwadratu stały trzy wersalki, mały telewizor, lodówka, turystyczny stół i rozpadająca się szafa.
Zapach... chyba wiecie jak pachnie w publicznych toaletach przy budce z nieświeżym burito? - coś mniej więcej.

Biurka do odrabiania lekcji - brak
Ciszy brak - młodsze rodzeństwo uroczo biega z nożem po pokoju - lub jak kto woli, mieszkaniu. Mama patrzy na ekran telefonu i spokojnie mówi żeby nie biegali.
Gdy dzieci nie reagują używa słów których ja naprawdę nie znałam (na k, ch, d..... na wiele liter ) i to wszystko do 4,3 i rocznego dziecka. 4-latek dłużny nie pozostaje i bijąc matkę w ciężarny brzuszek (rozmach miał) wyzywa ją od pań przy latarniach.

Matka zwraca się do córki żeby biegła po wujka. Młoda pyta po którego. Cóż... przez dwa tygodnie pracy poznałam 3 "wujków" mieszkających w bloku.

Moim zadaniem było przez 6h dziennie być z najstarszymi synami owej pani. Mieli każde możliwe orzeczenie z poradni psychologicznej. Każde.
9-latek nie umiał liczyć. Nie umiał napisać swojego imienia (4-literowe). Może faktycznie te orzeczenia mu się należały - pomyślałam w chwili gdy zaczął mazakiem pisać po podręczniku "fu*k you".
7-latek niby chciał coś pisać, ale irytował się absolutnie wszystkim (i wcale mu się nie dziwię), rzucał po sekundzie książkę. Skakał po niej, zaczął w korkach (butach do piłki nożnej) kopać w głowę rocznego brata na co matka zareagowała śmiechem ...ale skarciła... rocznego malca, że nie ucieka.

Podkusiło mnie zabrać chłopaków do parku. Kilka kroków za domem, jedno przejście przez średnio ruchliwą ulicę. Szli grzecznie, bo zainteresowałam ich liczeniem przejeżdżających samochodów. Aż do przejścia, gdy oboje zaczęli biec i krzyczeć. Będzie cytat - żeby nie było "Ty ku*wo, wjebię się pod auto a ciebie wpie*dolą do więzienia" i biegiem pod ciężarówkę. Złapałam w ostatniej chwili jednego, na szczęście kierowca zahamował w porę widząc biegnące dzieci.

Zgarnęłam ich do domu i mówię o tym ich matce.
Jej odpowiedź: "ah, to nic, poprzedniej opiekunce też tak mówili, ale ona nie była u nas długo".

Rzuciłam pracę tego samego dnia. Zdążyłam zauważyć jak 3-latka sięga po wielgachny nóż i biegnie w stronę jednego z braci.

Pan szef bardzo był niezadowolony że się zwalniam. Już chciał robić jakieś problemy, ale powiedziałam że napisałam śliczny opis całej sytuacji i wysłałam gdzie trzeba. Wypłacił należność za 2 tygodnie od ręki.

Moje pytanie. Kto był piekielny.
Dzieci? - nie ich wina, że nikt ich nie wychował i że urodziły się tam, a nie gdzie indziej?
Szefa? - że nie zatrudnił kogoś z doświadczeniem i kwalifikacjami?
Jakaś instytucja, że nie zabrała matce dzieci?
Moja? - że podjęłam się pracy, którą zupełnie inaczej mi opisano.

Ehhh.. szkoda maluchów.

Edit: pojawił się komentarz że mops tak nie zatrudnia. No jak widać na przykładzie, zatrudnia. Tyle że ja nie byłam asystentem rodziny. Byłam opiekunką dla chłopców. Asystent przyznany był inny.

mops ulica

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 277 (373)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…