Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68985

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Poproszono mnie w komentarzach o powtórne wstawienie historii co więc czynię

Dorzucę jeszcze jedną historię z cyklu "spotkania rodzinne" - piekielny tym razem raczej byłem ja, a na pewno dałem się podpuścić :)

Kilka lat temu teście organizowali huczny jubel z okazji perłowych godów, także zaproszona cała rodzina i nie tylko (a rodzina Żony bardzo liczna bo teść ma trójkę rodzeństwa, teściowa czwórkę, do tego jeszcze ich wujostwo, rodzice, innymi słowy kupa narodu się zebrała z praktycznie całej Polski).
Impreza już się dobrze rozkręciła no i dwóm wujkom zebrało się na męskie rozmowy o motoryzacji - panowie zaanektowali flaszkę i dalej zaczyna się dyskusja (a że już dobrze podlana roztworem C2H5OH to spontaniczna, żywiołowa i obfitująca w nagle zwroty akcji). Zarówno ja jak i OMC (o mało co) szwagier (narzeczony szwagierki) byliśmy niepijący i tak sobie z boku obserwowaliśmy ten kabaret z trudem powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem.
No więc zaczęło się od próby ustalenia czy używka klasy premium w postaci Audi A4 Avant w tedeiku, jest lepsza od nowej salonowej Skody Octavii zasilanej LPG - no i argumenty w stylu, że to klasa premium i zawsze będzie lepsza od po wolksawgenowskich popłuczyn w czeskim wydaniu, jako kontrargument wyciągnięto wypierdziane fotele i bliżej nieokreśloną przeszłość używki - consensusu nie udało się osiągnąć.
Dalej przyszła kolej na osiągi i koszty jeżdżenia i utrzymania, nie ma co ukrywać, że wraz ze wzrostem rozcieńczenia krwi alkoholem panów coraz bardziej fantazja ponosiła i ich opowieści bardziej przypominały powieść fantasy niż fantastykę naukową, o oparciu o fakty nie wspominając - tak więc Audi po wyjechaniu na autostradę, "położeniu cegły na pedale gazu" i prędkości oscylującej w okolicach 200 miało spalać niecałe 5 litrów na setkę (do tej pory nie wiemy czy oleju napędowego czy silnikowego ;)), a Skoda po zalaniu do pełna gazem i z pełnym zbiornikiem benzyny dojeżdża do Marsylii i z powrotem bez między tankowania i to ze średnią po Niemieckich autostradach rzędu 180.
Dalej dyskusja poszła w kierunku niezawodności i do którego to części można znaleźć taniej - co zresztą nie jest istotne bo żaden się w ogóle nie psuł.
W pewnym momencie dżentelmeni nas zauważyli i chcąc nie chcąc stałem się ich wspólnym wrogiem z racji posiadania pojazdu produkowanego w kraju kwitnącej wiśni.
No i się zaczęło :)
- Jak tam Vege twój Japan bida plastik, jeździ ten szrot jeszcze? buhahaha.
- plastiki jeszcze nie poodpadały, a może hamujesz na Flinstona bo Ci w tym Japońskim badziewiu podłoga przegniła buhahaha.

OMC nie dużo trzeba, żeby na takie zaczepki zareagował z wrodzonym szyderstwem i szybko skomentował używając określania powodującego głęboką rysę na honorze każdego miłośnika Audi czyli cztery zera dla frajera, oraz okraszając swoją wypowiedź dowcipami o gustownej czapce z nutrii dla każdego właściciela skody w gratisie do kupowanego samochodu oraz o tym że właściciela skody na parkingu można poznać po prochowcu wpuszczonym w spodnie.

Do rękoczynów nie doszło, ale odejść nam panowie też w spokoju nie dali snując wizję jak to mnie jeden z drugim objeżdża swoim bolidem. W pewnym momencie OMC zaproponował, że jak są tacy pewni swego to może ich przewieziemy bida plastikiem - na tą propozycję panowie wybuchli szyderczym śmiechem, że teraz to się dopiero skompromituję - no dobra dałem się podpuścić, zresztą już wcześniej domyślałem się co OMC planuje i nie oponowałem - słowo się rzekło kobyłka u płotu.
Wsiedliśmy do samochodu - OMC szwagier koło mnie, panowie z tyłu, wyjechaliśmy po cichu, powolutku co by zbiegowiska nie robić i dać się silnikowi rozgrzać i pojechaliśmy na drogę która prowadziła do pobliskiego zakładu (o tej porze w sobotę to co najwyżej można tam spotkać parkę na schadzce na rozległym i nie oświetlonym parkingu na końcu końcu tej drogi).
Początkowo panom się humor nie popsuł wręcz się rozochocili w komentarzach
– o ku…a jaki hałas pewnie się zaraz rozpadnie buhahaha,.
– niby kombi a tego bagażnika to prawie nie ma, po co komu taki samochód
Ale, jak tylko zacząłem właściwą przejażdżkę nagle umilkli, a że naturalnym środowiskiem czterołapa są szybko pokonywane zakręty których na tej drodze nie brakuje i tam dopiero bida plastik mógł dobrze pokazać swoje możliwości to szyderstwa i śmichy zamieniły się w błagalne "o Jezu, o k...a, ja pie....le nie tak szybko ... . Szybki nawrót na parkingu i powrót w tym samym stylu pod dom teściów - panowie wysiadali z taką prędkością z samochodu że im się na krawędziach natarcia obłoki Prandtla-Glauerta pojawiły :) - stali pod bramą teściów bardzo mocno otrzeźwieni oddychając głęboko - więcej tekstów o objeżdżaniu na wstecznym Japan bida plastików nie było :)

PS.
Jestem zwolennikiem zasady „nie ważne czym jeździsz ważne jak”, nie mam problemu z tym, że ktoś jeździ niemieckim, francuskim czy amerykańskim samochodem – taki sobie wybrał jego decyzja, mnie nic do tego. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie za to ludzie którzy jeżdżą samochodami na które ewidentnie ich nie stać (utrzymanie nie kupno) albo z założeniem, że dopóki się nie rozpadnie dopóty można nim jeździć

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 28 (84)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…