Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69034

przez (PW) ·
| Do ulubionych
No i nastąpił koniec nie za bardzo udanego weekendu.

W piątek po pracy wybraliśmy się grupowo (Teście, szwagierka z o mało co szwagrem i ja z małżonką oraz psem) do babci ślubnej w celu przygotowania jej do zimy - starowince się zachorowało i to na tyle poważenie, że wyjście do sklepu stanowi dla niej teraz problem, a i zakaz noszenia przez najbliższy bliżej nieokreślony czas ciężarów większych niż 5kg nie ułatwia sprawy.

Tak więc teściowa natłukła pierogów wszelkiej maści (ilości idące w setki ;)), kotletów, nagotowała rosołu - generalnie towar który można zawekować albo zamrozić, popakowaliśmy to wszystko i pojechaliśmy. Jednym z celów wyprawy (ja bym powiedział nawet, że to primary target :)) było zaopatrzenie babci w zapas opału, a że nie było sensu tłuc się z przyczepą przez prawie 300 km, to teść dogadał się ze szwagrem, który mieszka niedaleko, że od niego pożyczy na te dwa dni.

Bez większych przeszkód dojechaliśmy na miejsce, teść zgodnie z ustaleniami pożyczył przyczepkę (szwagier teścia zadeklarował się nawet, że wpadnie pomóc z synami) i w sobotę z samego rana ruszyliśmy do boju - panie się zajęły sprzątaniem, zakupami itp, płeć brzydka zajęła się pracami wymagającymi większego wysiłku fizycznego.

W pierwszej kolejności pojechaliśmy do składu węgla i tam już spotkały nas pierwsze jaja. Jak szanowany sprzedawca, zauważył, że na wadze trudno będzie polecieć z nami, to już jego kolejny występ w pierwszym momencie nas rozsierdził po to, by w kolejnym doprowadzić nas do łez ze śmiechu - Pan wsiadł do takiej małej ładowarki i bez żadnego zażenowania przejechał po całym placu zgarniając wszelkiej maści kamienie, piach i żwir, by następnie nabrać do końca na łyżkę węgla (i to też z dołu tak żeby najwięcej miału było) i radośnie próbować nam tą "wysoko wydajną mieszankę" załadować na przyczepę - na stwierdzenie OMC szwagra, że coś takiego to on może swojej teściowej zawieźć i, że sami sobie załadujemy Pan stał nad nami przez cały czas narzekając - "Panowie ale, z dołu hałdy proszę nabierać nie z góry" i tak przez bite 30 minut.

Po zwiezieniu węgla przyszedł czas na drewno opałowe - ze względu na to, że 3 chłopa jest, to kupiliśmy nie gotowe porąbane szczapy tylko całe "bele". Zwieźliśmy to na trzy albo cztery razy i mieliśmy już do końca dnia i trochę na dzień następny roboty - cięcie pilarką, rąbanie na szczapy i układanie.

W niedzielę zjawił się szwagier teścia z całą rodziną - tym niemniej nie do pomocy - szanowni przyjechali odstrojeni jak na mój gust prosto z niedzielnej sumy i się zaczęło. Pan szwagier wyjął sobie piwko z samochodu i zaczął przeszkadzać "dobrymi radami" i komentowaniem naszej pracy, a w tym czasie jego żona i potomstwo rozsiadło się w salonie i zaczęło wyżerać to co nasze Panie w dniu poprzednim kupiły.

Po jakiś dwóch godzinach towarzystwo już wyraźnie znudzone zaczęło zbierać się do wyjazdu, szwagierek teścia stwierdził, że on w takim razie od razu przyczepę zabierze - no ale nie pustą jak się okazało.
Teść podpiął przyczepę szwagrowi, wrócił do swoich zajęć, a ten podjechał pod drewutnie i siedział w samochodzie. W tym czasie jego synowie bez zapytania się nikogo o zgodę i bez żadnej "krępacji" zaczęli ściągać drewno i ładować je do przyczepy.
Zanim żeśmy zauważyli co się dzieje, chłopaczki nawrzucali już dobre pół przyczepy.
Na nasze kategoryczne stwierdzenie, że mają teraz to wszytko ładnie z powrotem poukładać, wywiązała się najpierw poniższa dyskusja:
[sz] - szwagierek, [t] - teść, [OMC] - OMC :), [j] - ja


[sz]- Ale o co wam chodzi, tylko trochę do kominka wezmę.
[t]- Jakie trochę - pół przyczepy już załadowaliście, nie pytając się czy można.
[sz]- No i co z tego? Przecież tyle tego jest? Zaraz się nie będzie mieścić.
[t]- Zabierasz wysezonowane drewno, to co żeśmy dzisiaj rąbali. Dopiero za jakiś czas będzie dobre.
[sz]- Za pożyczenie przyczepy to mi się należy.
[t]- Własnej matce bezinteresownie nie potrafisz pomóc?
[j](dając szwagierkowi 50 PLN)- To masz za to pożyczenie przyczepy, rozpakuj to i wypad, bo już mi od rana ciśnienie podnosisz.
[sz]- Ty chamie, ty cioto, ty mi nie będziesz mówić co mam robić ty...
[OMC]- Człowieku rozpakuj to drewno i jedź stąd póki jeszcze mamy ochotę z tobą rozmawiać...

W tym miejscu bluzgając niemiłosiernie, rzucił się na mnie z łapami synek szwagierka, którego zapędy bojowe ostudziło dopiero wykręcenie ręki.

Niestety dopiero rękoczyny zmotywowały szanownych do rozładunku i do opuszczenia posesji, tym niemniej spodziewam się, że zrobią kolejną wycieczkę do babci mojej żony jak nas już nie będzie na miejscu.

Synowska pomoc

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 527 (569)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…